Do tej pory, gdy satelita się popsuł, trzeba go było zniszczyć, ściągając na Ziemię tak, by spłonął w atmosferze. Gdy zepsuł się droższy sprzęt - jak np. teleskop Hubble'a, to na orbitę leciał prom kosmiczny, którego załoga urządzenie naprawiała. Koszty takich misji są jednak zbyt wysokie. Do tego przygotowanie wahadłowca trwa - pisze "New Scientist".
Dlatego europejscy naukowcy proponują o wiele tańsze rozwiązanie - chcą wysłać na orbitę mnóstwo robotów, które będą w stanie naprawić znajdujące się tam urządzenia. Maszyny nie muszą być nawet zbyt skomplikowane, bo można nimi sterować z Ziemi. Więcej, pomysł naukowców już został przetestowany - amerykański robot Astro bez problemu wymienił w satelicie zużyty akumulator.
Dzięki temu na orbicie pojawi się więcej satelitów. Bo, jak twierdzi "New Scientist", do tej pory firmy bały się wysyłać w przestrzeń urządzenia warte ok. 100 milionów dolarów, wiedząc, że nawet drobna awaria może skończyć się utratą całej maszyny. A dzięki robotom-mechanikom da się życie satelity znacznie przedłużyć.