Po tragicznej śmierci 11-letniej Briony Goodsell, która zginęła miesiąc temu zaatakowana przez krokodyla różańcowego, nasiliły się głosy zwolenników odstrzału tych zwierząt. Krokodyl poturbował dziewczynkę, gdy ta kąpała się w lagunie pod miastem Darwin. W odpowiedzi żądania zezwolenia na odstrzał, władze australijskiego Terytorium Północnego zaproponowały, by zamiast tego pozwolić turystom na zabijanie 25 krokodyli rocznie.

Reklama

Ekolodzy sprzeciwiają się zabijaniu krokodyli różańcowych, które objęte są w Australii ochroną. Ich zdaniem sytuacja, w której turyści mogliby płacić zawrotne sumy za możliwość strzelania do krokodyli, jest czymś odrażającym.

Intensywny rozwój miast położonych w strefie tropikalnej doprowadził do coraz częstszych spotkań człowieka z dzikimi zwierzętami. Dlatego innym, preferowanym przez ekologów, rozwiązaniem jest przeniesienie krokodyli z okolic bezpośrednio sąsiadujących z miastem do miejsc położonych w odległości co najmniej 50 km od jego granic.