Agendzie rządowej FUNAI, zajmującej się ludnością rdzenną, udało się zlokalizować plemię, które nigdy nie miało kontaktu z naszą cywilizacją. Odkrycia udało się dokonać za pomocą dronów. Na zdjęciach zrobionych przez urządzenie można zobaczyć szałasy, małe pola pod uprawę roślin, a także członków plemienia, trzymających w rękach dzidy.
Widać też należące dzieci. Dron namierzył siedlisko w okolicach rzeki Juruazinho, w pobliżu granicy z Peru, na ekstremalnie odizolowanym obszarze amazońskiego lasu deszczowego.
FUNAI już wcześniej poszukiwało plemienia, jednak dwie poprzednie ekspedycje zdołały jedynie zebrać dowody na jego istnienie, w postaci różnych artefaktów, jak canoe czy prymitywne kamienno-drewniane narzędzia. Tym razem po raz pierwszy udało się namierzyć jego członków, co ważne bez konieczności wkraczania na ich terytorium.
Plemię żyje na jednym z dwóch obszarów zajmowanych przez ludność rdzenną w amazońskiej dżungli. Mowa o Vale do Javari, które zajmuje 85 000 km kwadratowych i jest większe od obszaru Austrii. Zamieszkuje je kilka grup, które dopiero ostatnio zetknęły się ze współczesną cywilizacją jak: Matsés, Matis, Marubo, Kanamari, Kulina-Pano, Korubo, Tsohom Djapa, jak i 16 całkowicie odizolowanych plemion, z których istnienie 11 udało się potwierdzić.
Ze względu na to, że wiele obszarów amazońskiego lasu deszczowego znajdującego się przede wszystkim na terenach Brazylii, Peru, Kolumbii czy Wenezueli, jest bardzo trudno dostępnych, część jego mieszkańców żyje tak, jak ich przodkowie tysiące lat temu, a część przejęła jedynie szczątkowo zwyczaje naszej cywilizacji. Poszczególne plemiona różnią się sposobem życia, posługują się również innymi językami. Zdarza się, że wielu ich członków nie zna ani hiszpańskiego, ani portugalskiego.
Agencja FUNAI systematycznie organizuje podobne ekspedycje, głównie po to, żeby móc chronić ludność rdzenną. Chodzi o to by mogła żyć ona w sposób tradycyjny, ale także, by nie narażać jej na choroby roznoszone przez przybyszów z zewnątrz. Niestety coraz częściej dochodzi do nielegalnego wtargnięcia na terytoria zamieszkiwane przez plemiona, które nie miały kontaktu z naszą cywilizacją, przez ludzi chcących wzbogacić się na wycince puszczy, farmerów, albo przemytników narkotyków.
Ostatnia ekspedycja FUNAI namierzyła nielegalnych myśliwych na terytorium Maweteków.
Przypuszcza się, że na terenie samej Brazylii mieszka około 70 plemion, które nie miały kontaktu z naszą cywilizacją. Część z nich prawdopodobnie mogła jednorazowo zetknąć się niegdyś z kimś z zewnątrz - na przykład z misjonarzami, kolonizatorami czy sprzedawcami kauczuku i ze względu na negatywną interakcję, postanowiła się dobrowolnie odizolować.
Niektóre rdzenne grupy stosunkowo niedawno zaczęły wyłaniać się z lasu, w reakcji na konflikt z intruzami, albo wtargnięcie na ich terytorium, dlatego FUNAI stara się ograniczyć te kontakty do minimum. Należy również pamiętać, że niektóre plemiona mogą być z kolei groźne dla przybyszów z naszej cywilizacji. Po pierwsze o wiele lepiej poruszają się po lesie deszczowym niż my i potrafią bronić się przed jego zagrożeniami. A jako zagrożenie postrzegają każdego intruza, przed którym będą się bronić używając swojej tradycyjnej broni – czyli strzał z trucizną.
Kilka lat temu pojawiały się również doniesienia, że nadal zdarzają się przypadki kanibalizmu. Konflikty wynikają przede wszystkim z tego, że coraz intensywniej prowadzona jest wycinka puszczy, aby móc ją eksploatować w celach zarobkowych. Proces deforestracji służy m.in. przygotowaniu pól pod uprawy soi, ale las karczuje się również po to, by budować kopalnie cennych minerałów oraz wydobywać ropę i gaz ziemny.