Obyczaj wykorzystywania tego surowca przywędrował do nas z Nowego Świata - czytamy w DZIENNIKU. Z zapisków europejskich zdobywców tych terenów wynika, że w XVI w. ludy Ameryki Środkowej spożywały zimny lub ciepły napój przyrządzany z roztartych ziaren kakao z dodatkiem chili, kukurydzy lub miodu. Nazywali go xocolatl, czyli "gorzka woda". Stąd wzięła się właśnie nazwa czekolady, która pierwotnie miała postać płynu.
Wszystko wskazuje jednak na to, że Indianie używali owoców kakaowca do produkcji napojów na długo przed przybyciem do Ameryki Krzysztofa Kolumba. Najstarsze ślady przetwarzania tego surowca odnalazł amerykański zespół pod kierunkiem Johna S. Hendersona z Cornell University. Uczeni przebadali pozostałości 10 naczyń odkopanych w dolinie Ulua w północnym Hondurasie. Najstarsze z nich pochodziły sprzed co najmniej 3100 lat. Na ich ściankach zachował się osad zawierający teobrominę - podobną do kofeiny substancję o działaniu pobudzającym. Znajduje się on w dużych ilościach w owocach kakaowca.
Niestety, na podstawie analiz chemicznych resztek napoju nie da się określić, czy była to czekolada, jaką pili mieszkańcy Ameryki Środkowej w XVI w. Uczeni sądzą, że był to raczej napój alkoholowy. Robiono go ze sfermentowanej słodkiej masy otaczającej ziarno w owocu kakaowca. Ona także zawiera teobrominę. Niestety, nie wiadomo, w którym momencie Indianie zaczęli wykorzystywać ziarna kakao do wytwarzania, bezalkoholowego, ale równie pobudzającego napitku.