Coraz większa przestępczość wśród nieletnich to problem, z którym borykają się policjanci i kuratorzy sądowi na całym świecie - pisze DZIENNIK. Jak wykazały przeprowadzone w latach 90. XX wieku badania brytyjskich uczonych Michaela Ruttera oraz Davida Smitha, zjawisko to narasta właściwie cały czas od końca II wojny światowej. O sprawie pisze ostatni "New Scientist".

Reklama

Analiza policyjnych statystyk dowodzi, że szczyt przestępczej aktywności przypada na 17-18. rok życia u chłopców oraz 14-15. rok życia u dziewcząt. Według Terrie Moffitt z londyńskiego Institute of Psychiatry, młodocianych łobuzów można podzielić na dwie grupy. Część z nich to naśladujące swoich zepsutych kolegów nastolatki, którzy w okolicy dwudziestki dorastają i stają się przykładnymi obywatelami. Takie osoby zna chyba każdy z nas - to ci, o których się mówi, że młodość musi się wyszumieć. Nie są naprawdę źli, po prostu zadawali się z nieodpowiednim towarzystwem.

Istnieje jednak druga grupa młodocianych przestępców. Ich antyspołeczne zachowania można zaobserwować już w przedszkolu. Według Moffitt posiadają oni biologiczne predyspozycje, które w połączeniu z zaniedbaniem mogą uczynić ich zatwardziałymi kryminalistami.

Część takich osób już we wczesnym dzieciństwie, w wieku mniej więcej 3 lat, wykazuje oznaki neurologicznego upośledzenia. Składa się na nie niski iloraz inteligencji, słaby rozwój zdolności językowych oraz zdiagnozowane ADHD, czyli nadpobudliwość psychoruchowa. Pozostałą grupę potencjalnych młodych przestępców stanowią dzieci, u których da się zaobserwować tzw. zaburzenia zachowania. Objawiają się one agresją wobec bliźnich i zwierząt, zamierzonym niszczeniem cudzej własności.

Reklama

Jak wykazują badania, powyższe problemy mogą mieć podłoże genetyczne. Parę lat temu zespół Moffitt ustalił, że za wzmożoną agresję u ludzi odpowiada jeden z wariantów genu MAO-A. Sam nie determinuje antyspołecznych zachowań. Jeśli jednak posiadający go maluch jest maltretowany, zaniedbywany przez rodziców - wszystko się zmienia. Takie dzieci trzy razy częściej niż normalnie cierpią z powodu zaburzeń zachowania, a gdy dorosną, dziesięć razy częściej niż inne trafiają do więzienia.

Jak wyjaśnić to zjawisko? Wiele wskazuje na to, że ten specyficzny wariant genu MAO-A w połączeniu z zaniedbywaniem czy też biciem dziecka odpowiada za zwiększenie emocjonalnego pobudzenia u dzieci. Teorię tę potwierdzają eksperymenty z udziałem 9-latków przeprowadzone przez Setha Pollaka z amerykańskiego University of Madison-Wisconsin.

Wykazały one, że maltretowane maluchy znacznie szybciej i gwałtowniej niż inne reagują złością lub gniewem w niebezpiecznych dla nich sytuacjach. Wyrażanie w ten sposób emocji jest swoistego rodzaju adaptacją do życia pełnego zagrożeń ze strony najbliższych. W konsekwencji jednak dzieciaki te stają się coraz brutalniejsze wobec swojego otoczenia, bo reagują przemocą na przemoc.

Reklama

Oznacza to, że posiadanie tego konkretnego wariantu genu predysponuje ludzi do gwałtownych reakcji na to, co się dzieje w ich pobliżu.

Istnieje jednak grupa młodocianych przestępców, która nie reaguje emocjonalnie na rozgrywające się wokół zdarzenia. To dzieci cierpiące na skostnienie emocjonalne, przyszli psychopaci. Posiadają oni zazwyczaj normalny iloraz inteligencji, lecz cechują się brakiem empatii oraz poczucia winy. To jednostki wybitnie narcystyczne, przekonane o własnej wyjątkowości. Ten emocjonalny defekt jest źródłem ich antyspołecznych zachowań. Mogą być wyjątkowo okrutni, bo nie rozumieją cierpień drugiego człowieka. Naukowcy na razie nie znają genetycznego podłoża tego zjawiska.

Dlaczego jednak młodocianych przestępców z roku na rok przybywa i co można dla nich zrobić?

Wiele zależy od samych rodziców. Niektóre neurologiczne upośledzenia to efekt niewłaściwego odżywiania się matek w ciąży oraz zaniedbywania dzieci w niemowlęctwie. Jak dowodzą opisane powyżej badania, decydującym czynnikiem jest także kwestia maltretowania maluchów. Jeśli jednak już do tego doszło, to maluchy wykazujące antyspołeczne zachowania powinny być wyłapywane przez psychologów w przedszkolu czy na początku podstawówki i poddawane stosownej terapii. Im wcześniej, tym lepiej.