Klara Klinger: Dlaczego szkoły pozbywają się dzieci z ADHD?
Alicja Sadownik: Problem zaczyna się na poziomie diagnozy. Często za obciążone zespołem ADHD uznaje się dzieci, które po prostu źle się zachowują i sprawiają kłopoty w szkole. Z opowiadań pedagogów szkolnych wyłania się taki scenariusz: nauczyciel, który nie radzi sobie z uczniem, zwraca się do pedagoga. Ten z kolei z reguły dobrze zna pedagoga z poradni psychologiczno-pedagogicznej, więc prosi go, by wystawił orzeczenie o konieczności poddania ucznia nauczaniu indywidualnemu. Rodzice godzą się na to, gdy od ekspertów słyszą, że tak będzie lepiej dla dziecka.

Reklama

A może dla tych dzieci to lepsze rozwiązanie?
Nie twierdzę, że nauczanie indywidualne w domu jest zawsze rozwiązaniem nietrafionym. Jest jednak nadużywane w sytuacjach, kiedy właśnie szkoła powinna pomóc. Zadaniem szkoły jest zaadoptowanie uczniów do społeczeństwa, nauczenie ich radzenia sobie z zadaniami intelektualnymi, ale i trudnymi emocjami. Diagnoza ADHD lub zalecenie nauczania indywidualnego jest stosunkowo prostą strategią. Podobnie jak wyrzucenie ze szkoły lub "dobrowolne" przeniesienie do innej placówki.

Więc co należy zrobić z niesfornymi uczniami?
Pomóc. Najważniejsze, by nauczyciel pokazał im, w czym są dobre. Te dzieci łakną sukcesu i aprobaty, jeśli będą miały okazję osiągnąć to w szkole, poczują się w niej dobrze i zaczną się starać. Zazwyczaj jednak są nieustannie krytykowane, co nie sprzyja uczeniu się. Ale wina często leży po stronie rodziców.

Jak to?
Niektórzy sami wypychają dzieci do szkół specjalnych. Tam nikt im nie zawraca głowy, że dziecko się źle się uczy albo stwarza problemy. A poza tym dostają zasiłek pielęgnacyjny, około 150 złotych. Dlatego zdarza się, że matki same namawiają swoje pociechy, by udawały mniej inteligentne niż są, bo "będziemy mieli z tego pieniążki". Potem one są pozbawione marzeń. Nie powiedzą: "chcę być astronautą" czy "pilotem". Pytane, co będą robić w przyszłości, mówią: nie wiem, co będę robić wieczorem.

Alicja Sadownik jest pedagogiem, pracuje na Uniwersytecie Gdańskim