- Nadzieja na cud bożonarodzeniowy
- Proces pokojowy jak "delikatna roślina"
- Amerykanie nie są już sojusznikami?
- Ponownie wprowadzenie Europy do gry
- Negocjacje jak z hollywoodzkiego filmu
Dziennik "Tagesspiegel" przekonuje, że szczyt w niemieckiej stolicy "przynosi Ukrainie nadzieję", a proces pokojowy uzyskał "nowy impuls".
Nadzieja na cud bożonarodzeniowy
"Odżyła nadzieja na cud bożonarodzeniowy w postaci zawieszenia broni. Czy kanclerz federalny ma rację, tak ją podsycając na zorganizowanym przez siebie szczycie? A może Donald Trump po raz kolejny uśpił jego i innych Europejczyków poczucie bezpieczeństwa?" – zastanawia się gazeta.
Przypomina przy tym, że już kilkukrotnie Europejczycy "wierzyli, że pozyskali Trumpa na stronę swoją i Ukrainy, a mimo to do tej pory nie doszło do żadnych twardych amerykańskich sankcji na rosyjską gospodarkę, które mogłyby najskuteczniej skłonić Putina do ustępstw".
Proces pokojowy jak "delikatna roślina"
"Tagesspiegel" przytacza słowa kanclerza Merza z konferencji prasowej, w których porównał proces pokojowy do delikatnej rośliny. Gazeta ostrzega, że "nadal może się zdarzyć, że zostanie ona bezceremonialnie zdeptana przez Władimira Putina".
Amerykanie nie są już sojusznikami?
"Sueddeutsche Zeitung" w podsumowaniu szczytu ocenia natomiast, że ludzie Trumpa "nie są już sojusznikami". "To osoby, przed którymi Merz chciałby uchronić prezydenta Ukrainy" - stwierdza.
Dziennik z Monachium skupia się na symbolach. Przypomina że urząd kanclerski stoi w dawnym pasie granicznym między Berlinem Wschodnim a Zachodnim. Zauważa także, że czołowy amerykański negocjator Steve Witkoff objął na powitanie ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, a Merz w sali negocjacji usiadł po stronie ukraińskiej, mając naprzeciw Amerykanów.
Ponownie wprowadzenie Europy do gry
Przyjazd europejskich przywódców do Berlina "SZ" uznaje za "kolejny znak solidarności z krajem napadniętym przez Rosję i niemal porzuconym już przez USA". "Dla Merza oznacza to sukces jeszcze zanim pojawią się jakiekolwiek rezultaty" – przekonuje. Chodzi o to, by "zaimponować panom z Waszyngtonu".
"Der Spiegel" uważa z kolei, że "kanclerz ponownie wprowadza Europę do gry" i pisze o dwóch dniach, które "przywróciły Niemcom i Europie miejsce przy stole negocjacyjnym".
Jak odnotowuje, aż do ostatnich dni nie było jasne, czy amerykańska delegacja w ogóle przyjedzie do Berlina. Skończyło się na łącznie ośmiu godzinach bezpośrednich rozmów między Witkoffem, Jaredem Kushnerem oraz Zełenskim.
"Der Spiegel" zwraca uwagę, że w amerykańskiej delegacji był dowódca sił USA w Europie gen. Alexus Grynkewich, co zostało pozytywnie przyjęte w Berlinie.
Negocjacje jak z hollywoodzkiego filmu
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" wybija w tytule: "Znaki nadziei w Berlinie".
Negocjacje do jakich doszło w ostatnich dniach w Berlinie porównuje do "hollywoodzkiego filmu".
"Amerykański miliarder z branży nieruchomości, blisko 70-letni przyjaciel prezydenta, siedzi w niedzielny wieczór w małej sali urzędu kanclerskiego. W jego świcie jest zięć prezydenta. Obaj przybyli do Berlina w trzecią niedzielę Adwentu, aby negocjować z prezydentem Ukrainy pokój. Kanclerz wypowiada kilka zdań, po czym wkrótce wycofuje się do swojego gabinetu" – czytamy w "FAZ".
Zarazem "udało się osiągnąć niemało" i "mówi się o fundamentalnych postępach". Chodzi tu głównie o to, że amerykańscy negocjatorzy mieli sygnalizować "daleko idącą gotowość do znaczących, prawnie wiążących wkładów materialnych" – odnotowuje „FAZ”. A także do ewentualnej ratyfikacji przez Kongres gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, która zgodziła się tymczasowo porzucić ambicje wejścia do NATO.
"Dla strony niemieckiej początkowo chodziło przede wszystkim o ograniczenie szkód. Zanim amerykański prezydent Donald Trump i rosyjski prezydent Władimir Putin stworzyliby fakty dokonane ponad głowami Ukraińców i Europy. Chciano się zjednoczyć, by zapobiec najgorszemu" – ocenia dziennik.
Kwestia zamrożonych rosyjskich aktywów
Na koniec artykułu "FAZ" zwraca uwagę, że dla strony niemieckiej kluczowy jest rozpoczynający się w czwartek szczyt UE, na którym ma zapaść decyzja dotycząca przyszłości zamrożonych w Europie rosyjskich aktywów. Dyplomaci z Berlina "mają robić wszystko", by przełamać opór Belgii i innych krajów przeciwko wykorzystaniu tych pieniędzy dla Ukrainy.
"Jeśli się nie uda, będzie to katastrofalny sygnał" – dziennik cytuje jednego z przedstawicieli niemieckiego rządu.