Tylu jest niedoszłych pasażerów samolotów, nie licząc osób tracących wskutek kryzysu pracę, zyski i nadzieję na poprawę gospodarczą. Internet huczy od opowieści dumnych Europejczyków, którzy mieszkają z dziećmi na podłodze terminali, którym skończyły się urlopy, pieniądze i lekarstwa, którzy dostają kupon na jeden posiłek dziennie. Jak uchodźcy wojenni padają łupem „dynamicznego kształtowania cen” na przykład przez hotele, z dnia na dzień podwajające rachunek za nocleg. Od linii lotniczych dostają czasem oferty powrotu do domu, pracy czy szkoły w maju za dopłatą, a inaczej – w czerwcu. Jeśli są uwiezieni gdzieś w Europie, mogą próbować jechać lądem, ale jeśli na innych kontynentach, nie wiedzą co robić. Ich życia i pracy wideokonferencja nie zastąpi.

Reklama

Tylko częściowo kryzys jest dziełem żywiołu. W dużej części – wynikiem błędów i zaniechań ludzi. Ujawnił słabości systemu Unii w dziedzinie, za którą musi być odpowiedzialna, skoro pył wulkaniczny i samoloty przemieszczają się przez granice państw kontynentu tak samo jak kapitał, kapitał ludzki, towary i usługi, informacja i technologia. Przestarzała technologia i organizacja nie pozwala wykorzystywać tej swobody, którą wulkan Europie pozostawia. Brak dynamicznego tworzenia korytarzy powietrznych o zmiennych trasach i wysokościach. Bezpieczeństwo przede wszystkim! – ale na twardych podstawach empirycznych i racjonalnych.

Dziś Europa nie mierzy chmury pyłu wulkanicznego, lecz zgaduje jej rozmiary przy pomocy symulacji opartych o obserwację wulkanu i prognozy pogody. Komunikaty oficjalnych centrów ostrzegania w Londynie i Tuluzie zawierają kompromitujące w XXI wieku zastrzeżenia typu „gęstość chmury nieznana”. Próbne loty wykazały, że w wielu miejscach pyłu nie ma wcale.

...czytaj dalej



Reklama

Nieskoordynowane zamykanie i otwieranie na przemian krajowych przestrzeni powietrznych lub ich skrawków tworzy dla linii lotniczych, pasażerów, eksporterów i importerów nierozwiązywalne równania z setkami niewiadomych.

Błędy i zaniechania potęgują katastrofalne straty gospodarcze. Powtarzaną najpierw kwotę 200 milionów dolarów, a ostatnio 250 milionów dziennych strat linii lotniczych trzeba pomnożyć przez liczne efekty pośrednie. W cieniu losu pasażerów znalazł się paraliż ruchu cargo o żywotnym znaczeniu i dla rynku konsumenckiego, i dla sektora wysokich technologii. Dramatycznie traci turystyka, która w lepszych czasach była najszybciej rosnącym sektorem gospodarki światowej. Suma różnych strat szacowana jest już na co najmniej 3 miliardy euro. To nagły impuls recesyjny niebezpiecznie przypominający ten, który spowodowało trzydniowe zamknięcie amerykańskiej przestrzeni powietrznej po ataku terrorystycznym Al‑Kaidy w 2001 roku. Rynki lotnicze i całe gospodarki USA i UE mają zbliżoną wielkość i wpływ na resztę świata. A większość europejskiego ruchu lotniczego sparaliżowana jest już dwa razy dłużej.

Reklama

Zasadę pomocniczości władzy uznają wielkie obozy polityczne i ideologie od liberalizmu po chrześcijańską demokrację. Wpisano ją do polskiej konstytucji i europejskich traktatów. Co z niej wynika w chwili takiej, jak obecna? Władza publiczna powinna pozostawiać maksymalną swobodę obywatelom w warunkach dobrobytu i pokoju, ale wkraczać podczas

...czytaj dalej



kryzysów: wojny, destabilizacji czy klęski naturalnej. Obywatele, podatnicy, wyborcy oczekują czynów proporcjonalnych do kryzysu. Dziś jest w UE naraz klęska i destabilizacja. W USA instytucje federalne zostały stworzone głównie na kryzysy – i politykę zewnętrzną – a ich kompetencje rosną w miarę konieczności, aż do praktycznie nieograniczonych, weryfikowanych tylko ex post. Prezydent USA Abraham Lincoln podczas wojny secesyjnej dekretem zniósł niewolnictwo, co oznaczało nie mniej, niż rewolucję kulturową i ekonomiczną. Brak dotąd w UE instytucji władzy, która podczas paraliżu komunikacyjnego, bijącego w godność Europejczyków i grożącego zepchnięciem gospodarki w recesję, potrafiłaby wprowadzić w życie Jednolite Niebo Europejskie – inicjatywę sprzed 10 lat, nigdy nie dokończoną. Kryzysowa konferencja ministrów i komisarza zapowiedziała doraźne odejście od podziału przestrzeni powietrznej na krajowe fragmenty. To krok w dobrą stronę, ale trzeba więcej. W tym trzeba zacząć badać, co naprawdę unosi się w europejskim powietrzu.

Gdy pisano Traktat z Lizbony, 70% obywateli Unii Europejskiej z Polakami włącznie chciało, aby stała się supermocarstwem jak USA (sondaż „Trendy Transatlantyckie”). Szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso zapowiada „globalną Europę”. Ale trzeba sprowadzić swoich do domu, jak robią supermocarstwa. Nawet Wielka Brytania z pomocą królewskiej marynarki wojennej nie potrafi tego sama. Trwa realny test europejskiego przywództwa.

__________________________________________________________________________

Grzegorz Kostrzewa‑Zorbas, politolog i amerykanista, były dyrektor w MSZ i MON, ukończył uniwersytety Georgetown i Johns Hopkins w Waszyngtonie, był uczniem Zbigniewa Brzezińskiego