Niezależnie od scenariusza, uważam, że jeżeli Polska ma odnieść sukces gospodarczy, potrzebne są zasadnicze zmiany w funkcjonowaniu elit politycznych.

Reklama

Po pierwsze powinniśmy mieć prezydenta wszystkich Polaków. Osobę darzoną szacunkiem w kraju i w Europie, znaną i szanowaną, o pięknym życiorysie, ale także umiejącą myśleć o przyszłości, co udowodniła przez podjęcie reform w przeszłości. Nie ma lepszego kandydata niż profesor Jerzy Buzek.

Po drugie polski rząd jest archaicznie zorganizowany, jego struktura zupełnie nie odpowiada wyzwaniom XXI wieku, wiele funkcji realizowanych przez rząd jest poszatkowanych na poszczególne ministerstwa, co wytknęło nawet nam OECD w ostatnim raporcie. Szczególnie razi żenująco niskie finansowanie, a co za tym idzie niska skuteczność procesu wspierania polskiego biznesu za granicą. Aby dokonać poważnej rekonstrukcji struktury rządu, potrzebny jest premier, który potrafi myśleć strategicznie. Nie o tym, co jutro założyć do telewizji albo jakiego pudru użyć, żeby dobrze wypaść i poprawić notowania o dwa procent, tylko o wyzwaniach czekających Polskę w 2020 albo 2030 roku. Bo trzeba być naprawdę odpornym na wiedzę albo źle życzyć Polsce, żeby nie dostrzegać raportów OECD, Komisji Europejskiej, MFW i Banku Światowego, które ostrzegają, że za dwie - trzy dekady z powodów demograficznych staniemy się małym krajem starych ludzi, najwolniej rozwijającą się gospodarką w Europie. Trzeba złej woli, żeby ignorować raport napisany na zlecenie Michała Boniego - "Polska 2030" - który pokazuje, że wyzwania klimatyczne i energetyczne mogą zatrzymać rozwój kraju już w tej dekadzie, jeżeli nie podejmiemy odpowiednich działań.

Ale myślenie strategiczne nie wystarczy. Nowoczesny premier powinien rozumieć, jak należy pozyskiwać wiedzę i jaki z niej robić użytek. Jak tworzyć właściwe bodźce w administracji publicznej, żeby osoby z dobrymi pomysłami modernizacyjnymi miały siłę przebicia, a rozwiązania były wdrażane. Powinien wiedzieć, jak tworzyć kulturę otwartości i zaufania między ludźmi, w odróżnieniu od dworów i koterii, które były standardem zarządzania publicznego w minionych latach. Są osoby w Polsce, które mają takie kompetencje, na przykład Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia. Warto przypomnieć, że podczas jego prezydentury wzrost gospodarczy we Wrocławiu wynosił 13 proc. i był większy niż w Chinach.

Reklama

Nowoczesny premier mógłby rozpocząć rekonstrukcję rządu, która przypominałaby zorganizowanie na nowych zasadach archaicznej firmy. Co robią akcjonariusze niezadowoleni z pracy prezesa i zarządu firmy? Wybierają nowego prezesa, który wymienia część zarządu. Tworzona jest nowa ambitna strategia, z jasno postawionymi celami, odzwierciedlającymi preferencje i aspiracje właścicieli firmy (w naszym przypadku właścicielem jest naród), a struktura departamentalna i geograficzna firmy jest zmieniona w taki sposób, żeby te cele skutecznie osiągnąć. Co więcej, nazwy departamentów w firmie powinny odpowiadać celom, które chcemy realizować. Na przykład Ministerstwo Gospodarki powinno stać się ministerstwem konkurencji, a realizowany przez ministerstwo cel powinien brzmieć: „Polska najbardziej konkurencyjną gospodarką w Europie”. Na szefa resortu powinien zostać powołany wicepremier ds. konkurencji. Najlepszym kandydatem byłby przedsiębiorca, która skutecznie powołał od zera kilka dużych firm i dokładnie wie, jak się buduje konkurencyjność. Jednym z pierwszych celów wicepremiera ds. konkurencji byłaby metamorfoza Polski z najbardziej przeregulowanej gospodarki w Unii Europejskiej w kraj o największej swobodzie gospodarowania.

czytaj dalej >>>



Reklama

Należałby się zastanowić nad powołaniem wicepremiera ds. kapitału intelektualnego, który łączyłby kompetencje ministra nauki, edukacji oraz niektóre obecne zadania ministrów zdrowia, pracy, spraw wewnętrznych i spraw zagranicznych. Dużo mówimy o kapitale intelektualnym, że jest kluczowy dla sukcesu w XXI wieku, nawet powstał raport o kapitale intelektualnym Polski w 2008 (byłem współautorem), tyle że nic z tego nie wynika. Nic, bo nie ma gospodarza, który dbałby o to, żeby poziom wiedzy w społeczeństwie był adekwatny do wyzwań globalnej gospodarki. System edukacji (od przedszkola po studia wyższe) powinien wyposażać Polaków w podstawowe kompetencje cywilizacyjne, np. każdy umie swobodnie korzystać z komputera i zna w stopniu co najmniej podstawowym język angielski. Taki wicepremier nie tolerowałby faktu, że w polskich wsiach i małych miasteczkach niecałe 20 proc. dzieci uczęszcza do przedszkoli, podczas gdy we Francji 100 proc. Dbałby o budowanie silnych relacji pomiędzy segmentami gospodarki (uczelniami i biznesem, krajowymi podmiotami i zagranicą), oraz nadzorowałby stworzenie odpowiedniej infrastruktury zarządzania wiedzą w administracji publicznej, rozpoczynając od stworzenia depozytariusza wiedzy, o którego stworzenie apeluję od ponad roku. Idealnym wicepremierem ds. kapitału intelektualnego byłby Michał Boni, gdyby go oderwać od działań PR-owskich i gaszenia bieżących pożarów.

Powinno powstać też stanowisko wicepremiera ds. demografii i rodziny. Potrzebna jest mądra polityka prorodzinna zamiast placebo w postaci becikowego, choćby żłobki w miejscach wygodnych dla kobiet (na przykład na uczelniach dla studentek i w miejscach, gdzie pracuje dużo kobiet), infrastruktura do telepracy dla matek wychowujących dzieci. Potrzebne są mądre ulgi podatkowe na dzieci.

Ze względu na olbrzymie wyzwania klimatyczne powinien zostać powołany wicepremier ds. klimatu i energii, który przejmuje część kompetencji dzisiejszych ministrów środowiska i gospodarki. Takich zmian trzeba zrobić więcej, powinno być też więcej wicepremierów, bo jeżeli z wizytą do innego kraju przyjeżdża wicepremier, to automatycznie rośnie ranga spotkania i z drugiej strony też jest ktoś z adekwatną rangą.

W ciągu minionych 10 lat radykalnie wzrosła wydajność pracy w wielu sektorach, co widać na przykład po jakości i cenie telewizorów czy komputerów. Tymczasem jak pokazuje raport OECD, wydajność pracy w administracji publicznej w Polsce dramatycznie spadła, podczas gdy w innych krajach rośnie. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest archaiczna struktura i sposób pracy rządu. Czas na zmiany, decyzja należy do właścicieli naszej firmy.