Tyle że jak najszybsze oznacza w tym biznesie ładnych parę lat. Tymczasem łatwo zacząć wymachiwać łupkową szabelką, mimo że gazową potęgą jeszcze nie jesteśmy, a używana przy każdej okazji formułka „bezpieczeństwo energetyczne” jeszcze nie nabrała konkretnych kształtów.
A gazowych wyzwań dla Polski tak czy inaczej jest sporo i każde zaniechanie może nas słono kosztować. To budowa terminalu LNG i podpisanie kontraktu z Rosjanami. A ten – choć wynegocjowany – zawisł w próżni, ostatecznych podpisów nie ma. Rosjanie z pewnością nie są i nie będą szczęśliwi z powodu postępów prac nad łupkami w Polsce. To może skomplikować ich biznes. Ale uruchomienie LNG to perspektywa kilku zim, produkcji gazu z łupków – zapewne jeszcze dłuższa. Warto zadbać o to, by budując potęgę, nie zostać na jakiś czas z deficytem gazu.