Pomyślałbym, że to piękna wizja, ale bez najmniejszych szans na realizację. Przynajmniej nie za mojego życia. Często zastanawiam się nad fenomenem "Solidarności". Dwa lata temu, kiedy przewodniczyłem Europejskiej Partii Ludowej - Europejscy Demokraci, największej grupie politycznej w Parlamencie Europejskim, zorganizowaliśmy posiedzenie naszego prezydium w Gdańsku, aby uczcić 25. rocznicę tych wydarzeń. Miesiąc później Bruksela była świadkiem niezwykłych uroczystości rocznicowych przeznaczonych dla Europejczyków. Uczestnictwo w tych uroczystościach pomogło wielu, w tym mnie samemu, lepiej zrozumieć fenomen "Solidarności".

Pracownicy Stoczni Gdańskiej oraz miliony Polaków, którzy wyrazili swoje poparcie poprzez przyłączenie się do strajku, domagali się tego, co jest naturalnym prawem każdej osoby. Domagali się godności. Godności ludzkiej. Z podstawowego pojęcia godności ludzkiej wypływały kolejne ich postulaty: demokracji, wolności i innych praw obywatelskich. "Solidarność" była wyrazem podstawowych ludzkich dążeń, których władze komunistyczne pozbawiały Polaków.

Od początku pokojowa rewolucja "Solidarności" przeciw systemowi totalitarnemu była ważnym uzupełnieniem idei europejskiej. Pracownicy Stoczni Gdańskiej domagali się tego, z czego jesteśmy w Unii Europejskiej dumni: z naszego systemu wartości. Zasady wolności, demokracji, prawa człowieka, solidarność i godność ludzka leżą u podstaw konstrukcji europejskiej od deklaracji Schumana w 1951 r. "Solidarność" domagała się tego samego, ale w o ileż trudniejszych warunkach. Przekazywała silny komunikat europejski po drugiej stronie żelaznej kurtyny.

Zmarły papież Jan Paweł II, największy syn polskiej ziemi, rozumiał to od samego początku. Jego silne poparcie w walce z opresją i władzą komunistyczną oraz przywództwo duchowe stanowiły oparcie w chwilach zwątpienia. W 1988 r., kiedy papież odwiedził Parlament Europejski, w swoim przemówieniu w Strasburgu mówił o jednoczeniu dwóch "płuc" Europy - zachodniej i wschodniej części naszej europejskiej ojczyzny. W wydarzeniach sprzed ośmiu lat w Gdańsku musiał widzieć właśnie taką przyszłą przemianę.

Jestem przekonany, że dziś mamy do spłacenia dług wobec tamtych dzielnych kobiet i mężczyzn ze Stoczni Gdańskiej. Ich ideały powinny nadal być żywe i aktualne. W ciągu ostatnich kilku lat Parlament Europejski okazał się być ich zaangażowanym strażnikiem. Nasze aktywne i stałe poparcie dla walki o demokrację i praworządność na Wschodzie jest bardzo praktycznym sposobem na ich zagwarantowanie. W związku z tym chciałbym wyrazić zadowolenie, że nasi polscy koledzy pochodzący z różnych ugrupowań politycznych dzielą się z nami swoimi doświadczeniami i przejmują wiodącą rolę w tym ważnym zadaniu.

W wymiarze bardziej symbolicznym Parlament Europejski przyjął w 2005 r. rezolucję upamiętniającą odwagę i wysiłki stoczniowców, w której wezwaliśmy do ustanowienia dnia 31 sierpnia Dniem Wolności i Solidarności. Poprzez ten skromny wkład stajemy w jednym szeregu z ludźmi "Solidarności".

Polska może być dumna z kobiet i mężczyzn ze Stoczni Gdańskiej. Wszyscy Europejczycy mogą być im wdzięczni za ich odwagę. "Solidarność" pokazała Polsce drogę do wolności i demokracji, a Europie - drogę do jedności i zjednoczenia europejskiej rodziny narodów. W podręcznikach historii "Solidarność" zostanie zapamiętana jako fenomen uniwersalny, który przeżył swoich założycieli i rozprzestrzenił się daleko poza granice kraju, w którym powstał 27 lat temu.











Reklama