To pierwszy krok do stworzenia nowych, niewystępujących w przyrodzie mikrobów, które będą się zachowywały tak, jak chcemy, produkując na przykład innowacyjne leki czy ekologiczne paliwo. Następnym krokiem będzie stworzenie bardziej skomplikowanego chromosomu - np. ssaka, co w przyszłości może zaowocować opracowaniem terapii umożliwiających leczenie schorzeń genetycznych. Odkrycie wiąże się z dużymi możliwościami, ale niesie ze sobą rozmaite zagrożenia. Etyk Jacek Hołówka i szefowa działu Anna Piotrowska dyskutują o nadziejach i niebezpieczeństwach związanych z osiągnięciem Ventera.

Reklama

Jacek Hołówka etyk - "Wyścig naukowca z Bogiem może być bardzo nieroztropny"
John Craig Venter to człowiek z wizją. Ranga jego odkrycia - pełny opis ludzkiego genomu - dorównuje pierwszemu lądowaniu człowieka na Księżycu. Najpierw nic nie wynikało z misji Apollo, a potem bardzo wiele: tkaniny izolacyjne, nowe silniki rakietowe, metody monitorowania ludzkiej fizjologii na odległość, wielkie odkrycie astronomiczne. Podobnie może być z syntetycznymi bakteriami.

Ale Venter ma na swym koncie również działania kontrowersyjne. Gdy pracował w Celera Genomics, zarzucano mu, że powiela badania prowadzone przez National Heath Institute, które były finansowane ze środków publicznych. I podczas gdy te prowadzone przez NHI miały cel poznawczy i terapeutyczny, w Celera Genomics chodziło o zysk dla inwestorów. Konflikt interesów był oczywisty i słusznie oskarżano Ventera o łamanie dobrych obyczajów w nauce. Nie był to jedyny zarzut. V

enter dokonał wyodrębnienia krótkich sekwencji DNA związanych z formowaniem się ludzkiego mózgu. Zamierzał opatentować metodę, która pozwala wyodrębnić poszukiwane fragmenty. Patentu mu odmówiono. W Europie od początku nie miałby szans, bo prawo europejskie nie dopuszcza możliwości opatentowania zjawisk naturalnych.

Reklama

Ostatecznie Venter został zwolniony z Celera Genomics i pozostawił filozofom i prawnikom problem wytyczenia granicy między stosowaniem metody laboratoryjnej a wykorzystaniem przebiegu procesu naturalnego. Pierwsze jest własnością naukową, drugie należy do domeny publicznej. Granica jest cienka i niewykluczone, że któremuś z eksperymentatorów uda się ją przekroczyć z korzyścią dla siebie, a wielką szkodą dla nas wszystkich.

Teraz Venter znalazł sposób na konstruowanie chromosomów z wybranych genów. Co naprawdę wymyślił, laicy zrozumieją, gdy im to wyjaśnią genetycy. Ci z kolei będą mogli to zrobić, gdy Venter opublikuje wyniki badań. Trzeba czekać. Ale o tej sprawie i jej bohaterze nie wolno zapominać. Syntetyczne bakterie mogą mieć przełomowe znaczenie dla biologii, prawa, filozofii, a pośrednio i polityki. Są równie obiecujące, co niebezpieczne.

Warto tu oddzielić dwa typy zastrzeżeń: techniczne i etyczne. Techniczne są w moim przekonaniu bardzo ważne. Etyczne są urojone. Techniczne zastrzeżenia wiążą się z wielkimi korzyściami i zagrożeniami płynącymi z wykorzystania inżynierii genetycznej. Niedawno swe badania zakończył statek Sorcerer II należący do John Craig Venter Institute. Jego ekspedycja przyniosła odkrycie "ponad sześciu milionów nowych genów i tysiące nowych rodzin białka w organizmach znalezionych w wodzie oceanicznej".

Reklama

Wniosek nasuwa się sam: JCVI będzie uzupełniać dzieło Pana Boga. Znalazł miliony elementów, z których jak z klocków będzie można skonstruować nowe organizmy. Może nie gryfony, syreny, sfinksy i dinozaury, ale bakterie, kolonie pierwotniaków i komórki zdolne produkować wybrane substancje chemiczne, na przykład paliwo.

Potencjalne korzyści są olbrzymie. Być może uda się wytworzyć w ten sposób bakterie uwalniające tlen ze szczątków roślinnych, dzięki czemu w dowolnym pomieszczeniu pod ziemią lub na Księżycu będziemy mieli czyste, świeże powietrze. Może powstaną bakterie neutralizujące chemiczne substancje, które zanieczyszczają środowisko.

Może uda się stworzyć nowe antybiotyki albo mikroorganizmy, które będą bezpośrednio zwalczać jakieś stany chorobowe w ludzkim organizmie. Pomysłowi wynalazcy przedstawią tysiące świetnych propozycji i setki przeklętych. Bo będzie można produkować także nowe bakterie chorobotwórcze, biologiczne środki, które niszczą wybrane gatunki roślin lub zwierząt, nowe bomby bakteriologiczne i - być może - nowe, wyższe organizmy, niekoniecznie inteligentne i szczęśliwe.

Dla wielu osób ta ostatnia możliwość jest szokująca. Dla mnie nie tak bardzo. To prawda, że eksperymenty biologiczne muszą podlegać ścisłemu nadzorowi ze strony instytucji państwowych, ale głównie dlatego, byśmy mieli pewność, że nikt nie produkuje środków do zatrucia wody w wodociągach, żywności lub powietrza. Takich zagrożeń może być coraz więcej, bo liczba silnie sfrustrowanych lub superambitnych osobników w ludzkiej populacji nie maleje, ale rośnie. W tym aspekcie walka z terroryzmem jest ważnym i słusznie podjętym zadaniem.

Jest całkowitą utopią bronić wizji raz stworzonego świata, w którym człowiek nie ma prawa nic poprawiać. Rzekomo etyczny argument, który każe nam tkwić w ignorancji, jest po prostu błędem poznawczym. Po pierwsze, nie wiemy, czy świat był stworzony przez Boga, zatem normy oparte na tak hipotetycznym założeniu przejmują od niego swą hipotetyczność.

Po drugie, jeśli przyjmiemy, że Bóg stworzył świat, to stworzył go razem z milionami genów odnalezionych przez Sorcerer II. Po co te geny istnieją? By pływały w wodzie? Jeśli można z nich stworzyć bakterie mogące usunąć komórki rakowe w ludzkim organizmie, to warto podjąć tę próbę i zapłacić za nią wysoką cenę. Po trzecie nie ma powodu twierdzić, że każda forma badań genetycznych musi być potępiona, bo może być wykorzystana do złych celów.

Ten sposób myślenia przypomina upodobanie do palenia książek, które mogą komuś zaszkodzić, bo mu przewrócą w głowie. Szerzenie ignorancji nigdy nie służy rozwiązywaniu jakichkolwiek problemów. Lepiej zbadać, jak można wykorzystać dryfujące geny i kontrolować ich wykorzystanie, a nie okopywać się w tradycyjnym sposobie widzenia świata.



Anna Piotrowska szefowa działu nauka: "Nie bójmy się nowego kroku w nauce"

John Craig Venter jest narzędziem szatana, szarlatanem, fałszywym bogiem, bezwzględnym sukinkotem. Grzebie w materii, w której nie powinien - amerykański genetyk ma wielu zagorzałych przeciwników, którzy nie szczędzą mu złośliwych epitetów. Jego ostatnie osiągnięcia - stworzenie sztucznego chromosomu oraz próba stworzenia sztucznego życia - z pewnością przysporzą mu kolejnych wrogów. Możliwe, że już niedługo przy wejściu do jego instytutu badawczego pojawią się pikietujący. Trzymane przez nich transparenty będą się odwoływać do takich wartości, jak świętość Bożego stworzenia czy praw Natury.

Jednak Venter nie jest narzędziem szatana, ba, nie jest nawet szarlatanem. To po prostu odważny człowiek, który nie boi się prowadzić pionierskich badań. Naukowiec z wyobraźnią wykorzystujący wszystkie dostępne środki badawcze, by osiągnąć swój cel.

O stworzeniu sztucznego chromosomu, czyli pakietu DNA, umieszczeniu go w bakterii, by następnie nią sterować, Venter mówi od dawna. To jego wielkie marzenie. Chce stworzyć mikroba, który będzie produkować ekologiczne paliwo.

Jednak niektórzy jego przeciwnicy twierdzą, że tą samą metodą można stworzyć superbakterię - idealną broń biologiczną. To bzdura. Znacznie łatwiej i przede wszystkim wielokrotnie taniej można za pomocą selektywnej hodowli uzyskać bardzo zjadliwego wirusa. I to już wystarczy, by wybić pół świata.

Zrobienie nowej bakterii metodą Ventera to wielkie wyzwanie. Ale jeśli Amerykaninowi to się uda, rozpocznie się nowa era w dziejach świata. Spreparowane w laboratoriach mikroby będą produkowały nie tylko paliwo, ale i leki. Wytwarzały substancje, z których zrobimy ekologiczne, rozkładające się po pewnym czasie tworzywa sztuczne. Neutralizowały szkodliwe trujące chemikalia. Ich zastosowań są tysiące.

Venter to wizjoner, człowiek, w którego wyobraźni rodzi się inny, lepszy świat. Rzeczywistość, w której wielu jego konkurentów nie potrafi się odnaleźć. Jednak takie sytuacje są czymś normalnym w historii nauki. Kopernik odkrył, że Ziemia krąży wokół Słońca, podczas gdy inni myśleli, że jest pępkiem wszechświata. Darwin wykazał, że mieliśmy wspólnego przodka z małpami, choć jego oponenci twierdzili, że człowiek nie może być częścią przyrody, tylko jej władcą.

Venter poskładał podstawowe substancje chemiczne i cegiełka po cegiełce stworzył z nich chromosom, a to pierwszy krok do stworzenia sztucznego życia. Niektórzy twierdzą, że to nieetyczne, niezgodne z naturą. Ale przecież gdyby tak było, natura by na to nie pozwoliła.