Wzmacnia je dęta w moim odczuciu kontrowersja wokół świeckiego rytuału pogrzebu, na który zdecydował się Zmarły. (Prawdziwa kontrowersja zaczęłaby się wówczas, kiedy pragnąłby pogrzebu katolickiego).
Nie pomylę się chyba oceniając, że większość Polaków chciałaby dla Profesora jak najlepiej. I w tym "jak najlepiej" zawierają się również życzenia zbawienia duszy. Nawet niewierzący albo wierzący bardzo niezdecydowanie ma trudność w odmawianiu innym nadziei życia wiecznego. A gdyby nawet ta formuła o wiecznym życiu miała być oderwana od smutnych realiów, to "zbawienie" należy traktować jako wyraz uznania (z czyjej strony - Pana Boga? Kościoła? mgławicowej wspólnoty dobrych ludzi? - to inna sprawa).
Profesor Religa miałby być pozbawiony tej premii uznaniowej za poświęcone ludziom życie? No nie, niech sobie Religa będzie ateistą, ale jako człowiek dobry musi mieć ten dostęp do łaski zbawienia i (jeżeli naprawdę jest) do stanięcia twarzą w twarz z Bogiem, co dobry chrześcijanin.
Zgodnie z tą samą intuicją uważamy, że gdyby tylko Religa chciał pogrzebu katolickiego, powinien go dostać.
Tak to odruchowo rozumiemy, albo coś źle wyczuwam tzw. psychikę zbiorową.