Czy to tak było? Nie obiecuję, bo to opowieść z Woronicza. A na Woronicza to
nie zawsze mówią prawdę. To znaczy nie zawsze mówią prawdę na wizji, ale też
i nie zawsze - na co dzień.
Kraśko: Nie. Nie, nie i nie.
Farfał: Czemu się pan wygłupia. Naprawdę mówię panu, to była bardzo interesująca rozmowa.
Kraśko: Stara jest! N-i-e-a-k-t-u-a-l-n-a.
Farfał: Oj, od razu tam nieaktualna. Z piątku.
Kraśko: Prezesie, jesteśmy medium elektronicznym. Kompromitujemy się
dawaniem po kilku dniach jakiegoś wywiadu.
Farfał: No... Może faktycznie ma pan rację... (Dzwoni gdzieś. Po chwili zwraca się do Kraśki). Nie. jednak to rozmowa bardzo wartościowa i musi zostać wyemitowana.
Kraśko: A ja na świnię nie wyjdę i już. Lis nie chciała, nikt nie chciał, Kraśko lizus powiedzą. dziękuje bardzo. Nie.
Farfał: Nie chciałem tego mówić, ale sam pan mnie zmusza. Pańska praca to robienie wywiadów i prowadzenie dzienników. Do roboty.
Kraśko: Niestety, nie mogę. Właśnie bardzo źle się poczułem i chyba nawet zachorowałem. (Łapie się za brzuch)
Farfał: A co to za wygłupy? Pan chory?!
Kraśko: (trzymając się za brzuch i krzywiąc). Bo wywiad był nieświeży.