Wielkie śledztwo poselskie przeprowadził Zbigniew Chlebowski. Wyszło mu z niego, że są tacy posłowie w Sejmie, co mają akcje. Wyniki tego dochodzenia wstrząsnęły Jarosławem Kaczyńskim, który zapowiedział, że takich drani i u siebie wytropi. Prezes PiS, jak wiadomo, przeszedł niedawno rewolucję informatyczną, konto sobie założył, a przez internet nawet zakupy robi (co sobie przy tym żłopie i kogo podgląda, to już jego, na zdrowie!), ale akcji nie zaakceptuje, mowy nie ma.

Tak to kwiat polskiego parlamentaryzmu reaguje na sprawę senatora Misiaka. Piszę kwiat, bo przy tej okazji ze swym rewolucyjnym pomysłem wystąpił Bronisław Komorowski. Marszałek wykoncypował, że aby być dobrym posłem, trzeba przejść na zawodowstwo. Jak człowiek nie będzie miał innej roboty, to - uważa Komorowski i klub PO, który pomysł, złotymi ustami przewodniczącego Chlebowskiego, poparł - przyłoży się do pracy sejmowej znacznie bardziej. I już mu nie w głowie będzie piłka zamiast głosowań, to o to chodzi, panie marszałku?

Mecenas Ryszard Kalisz jest posłem zawodowym. Czy byłby znacznie gorszym, gdyby został partnerem w jakiejś kancelarii prawnej? Że co, że nie miałby czasu? Ale może pozwólmy jemu, tudzież jego ewentualnemu pracodawcy, o tym decydować? A może to nie o czas na pracę w komisjach chodzi, a o niechybny konflikt interesów, w który zawodowy parlamentarzysta, niczym senator Misiak, popada?

Przyjmijmy na moment, że to prawda. Że do polityki – jak sugerują Komorowski z Chlebowskim – garną się wyłącznie ludzie o nikczemnej moralności, którzy tylko czyhają, by swą kabzę publicznym groszem napchać i trzeba ich od takich okazji trzymać z daleka. Rozumiem, że zgodnie z tym rozumowaniem pan Mazurek, król żelatyny i cesarz krasnali ogrodowych, do Sejmu wejść nie może. Ale jeśli cały majątek przepisze na szwagrów, to wszystko będzie OK? Z miejsca stanie się wolny od załatwiania tym, całkiem przecież obcym ludziom, kontraktów, nie będzie też pod nich pisać ustaw.

Zmuszanie posłów do tego, by poza Sejmem nie mieli życia i odcięcie im możliwości powrotu do zawodu wcale nie zlikwiduje korupcyjnych pokus. Pierwszym widocznym efektem będzie wyczyszczenie Sejmu z lekarzy, którzy bodajże po pięciu latach przerwy w pracy tracą prawo do wykonywania zawodu, a wtedy kilka (ze specjalizacjami czasem i kilkanaście) lat nauki szlag trafił, a oni mają tylko maturę. Superperspektywa zawodowa.

Z innymi będzie podobnie. Ludzie raz do Sejmu wybrani przyspawają się do swych foteli i zrobią wszystko, by się w nich utrzymać do emerytury, co nie dziwi, w końcu żona, dzieci, kredyt i widmo bezrobocia poza parlamentem... Dopuszczą się każdej zdrady, małości, nieuczciwości, podłości. A wszystko to oczywiście w imię wyższych standardów.