Ireneusza Sekułę, ikonę postkomunistycznej polityki przełomu lat 80. i 90., zapamiętałem z pamiętnej sceny obejrzanej przeze mnie osobiście. Jako dziennikarz towarzyszyłem pochodowi pierwszomajowemu w 1994 roku. Pod pomnikiem Nike na warszawskim Placu Teatralnym Piotr Ikonowicz, wtedy jeszcze związany z SLD, gromił złych kapitalistów i oskarżał chłopców z antykomunistycznej Ligi Republikańskiej, że chodzą na ich pasku. A w tle prezes Głównego Urzędu Celnego Sekuła, symbol biznesowych uwikłań lewicy, przy swojej limuzynie przysłuchiwał się z uwagą popalając cygaro.

Reklama

>>> Sekuła dostał trzy kule od "Pruszkowa"?

Dziś wiadomo, że nie tylko biznesowych. Dziennikarze śledczy DZIENNIKA właśnie opisali, jak to z grypsu występującego przypadkowo w zupełnie innej sprawie, możemy się dowiedzieć, że polityk się sam nie zastrzelił. Co zresztą podejrzewaliśmy od początku. Że uśmiercili go gangsterzy z Pruszkowa. Ale też, że on sam kręcił się między światem dużych pieniędzy, światem gangsterów i światem odziedziczonych po PRL służb specjalnych, z którymi zresztą wcześniej współpracował. Oficer policji, z którym, rozmawia Jerzy Jachowicz stawia go jako przykład patologicznych związków między tymi środowiskami. Padają twierdzenia uznawane dziś za oczywistości. Na przykład że dawni esbecy posługiwali się kiedyś kryminalistami, a potem w III RP stali się dzięki temu partnerami gangsterów.

>>> Bagsik: Sekuła zginął, bo handlował bronią

Gdy ktoś próbował rysować taki obraz w latach 90., był nazywany oszołomem. Na przykład Antoni Macierewicz, który przed takimi sieciami, wówczas plecionymi głównie po lewej stronie (choć nie tylko), przestrzegał. "Rozsądne" gazety i partie uznawały to za wyraz manii prześladowczej. Macierewicz jest politykiem trudnym, jego tezy historyczne - na przykład o totalnej reżyserii końca PRL przez dawnych komunistów - nie zawsze znajdują potwierdzenie w faktach. Ale to był akurat społeczny konkret. W tej sprawie rację miał on.

Reklama

Pamiętam swoje zdziwienie, gdy pod koniec lat 90. przyznał mu tę rację tygodnik "Wprost", który wcześniej podobne twierdzenia wyśmiewał i zwalczał. W roku 2005 nawet Donald Tusk obwieścił w wywiadzie dla "Przekroju", że Macierewicz w wielu sprawach się nie mylił, nawet jeśli był zbyt hałaśliwy i skrajny w politycznych wnioskach. Dedykuję to wszystkim tym, którzy dziś kwalifikują rozmaite tezy jako przesadzone czy absurdalne.

Takie patologiczne zjawiska jak mafia paliwowa, jak zainteresowanie tym sektorem ze strony Rosjan, jak ośrodek wiedeński łączący dawne służby z gangsterami, jeszcze niedawno ekscytowały przy okazji afery Orlenu. Dziś zostały zapomniane, złożone do lamusa wraz z IV RP. Kto wie, czy za 10 lat nie będziemy o nich czytać jako o czymś naturalnym. Tylko wtedy będzie już trochę za późno.