Czesław Kiszczak wyzdrowiał na tyle, by powiedzieć o stanie wojennym to, o czym szumią wierzby: stan wojenny uratował Polskę.

Bo przecież, drodzy:

– za stanu wojennego nie było IPN-u,

– nie było reform Balcerowicza,

Reklama

– aborcja była legalna i nieodpłatna,

– Wajda robił lepsze filmy,

– w internecie nie było świństw,

– na Helu nie instalowano żadnej tam tarczy,

– nie było konfliktu między premierem a prezydentem,

– spekulanci nie grali złotym,

– w Sejmie nikt na nikogo nie krzyczał.

Oczywiście, malkontentów nie brakowało. Podobnie jak awanturników politycznych utrzymywanych przez obce wywiady działające pod płaszczykiem i w celach dobrze znanych swoim mocodawcom spod znaku rewanżyzmu, rewizjonizmu, syjonizmu i burżuazyjnego fideizmu.