Przeciwnicy kary śmierci przytaczają wiele słabych argumentów, bo nie mają żadnego mocnego. Oczywiście nie za każde morderstwo, powinno się wymierzać karę śmierci. Przykładowo, mąż przyłapał żonę z kochankiem i zabił go w afekcie, nie zawsze należy go karać najsurowszą karą. Potrafimy zrozumieć, że został ciężko sprowokowany. Ale na przykład utopienie parę lat temu kilkuletniego Michałka w Wiśle, czy teraz zamordowanie tej 7-letniej Grażynki, to czyny, które wołają o pomstę do nieba. Proszę sobie wyobrazić, jak ona musiała być przerażona.
Lewackie manie doprowadziły do likwidacji kary śmierci. Uznano, że człowiek jest z natury dobry i dlatego nie należy go wieszać, tylko się o niego zatroszczyć i próbować go naprawić. Przeciwnicy kary śmierci opierają się na błędnym poglądzie na naturę ludzką.
Co nie oznacza, że człowiek jest z natury zły. Zło jest w nas wszystkich, ale nie we wszystkich w jednakowym stopniu. W niektórych są rysy, które można określić jako diabelskie. Jeżeli u kogoś one się pokażą, to znaczy, że dla niego nie ma miejsca wśród żywych. Tak mówi ludzkie poczucie sprawiedliwości, które rozmaici liberalni profesorowie - mędrkowie chcą zniszczyć.
Człowiek jest podatny tak na zło, jak i na dobro. Wielka nauka chrześcijańska o grzechu pierworodnym mówi, że w człowieku jest skłonność do zła. Czasem nawet ta skłonność do zła jest większa. Dlaczego większe zainteresowanie ludzi budzą morderstwa, a nie np. fakt, że ktoś przygarnął sierotę? Widać, w jakim kierunku idą nasze zainteresowania.
Przeciwnicy kary śmierci mówią, że każdy człowiek zasługuje na drugą szansę, że trzeba go resocjalizować. Proszę bardzo, niech spróbują nawrócić diabła. To, co powtarzają, to nieprawda. Są czyny pokazujące, że są ludzie z gruntu źli, których nie można już nawrócić. Wystarczy wspomnieć dwóch młodych chłopaków, którzy wyrzucili dla zabawy i rozrywki dziewczynę z pociągu. Dla ludzi dopuszczających się takich czynów, nie ma miejsca na ziemi.
Kolejny argument przeciwników kary śmierci to pomyłka sądu. Nie jest znany ani jeden przypadek, gdzie by udowodniono, że stracono kogoś za coś, czego nie popełnił. Takiego przypadku nie ma. Bywało, że kogoś skazywano na karę śmierci, a potem wyrok uchylano. Ale powtarzam - nie jest znany w historii prawa karnego ani jeden przypadek stracenia kogoś niewinnie. To jest więc propagandowa bujda.
Wprowadzenie kary śmierci odstraszałoby innych potencjalnych morderców. Ci, którzy mówią inaczej, się mylą. Odstraszanie jest jednak kwestią drugorzędną i uboczną. Pierwszorzędną kwestią jest to, że ludzkie poczucie prawa i sprawiedliwości wymaga wprowadzenia takiej kary. Prawo powinno się tym ludzkim poczuciem sprawiedliwości kierować, a nie wymysłami profesorskich mędrków.
Argument za karą śmierci jest jeden podstawowy - są czyny, za które ludzkie poczucie sprawiedliwości wymaga kary śmierci. To poczucie uznaje, że taki człowiek nie ma już prawa chodzić po świecie - pisze w "Fakcie" filozof Bogusław Wolniewicz.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama