Wiemy - zależy od tego, czy przyjmiemy perspektywę religijną czy świecką – że źródła zła tkwią w ludzkiej naturze, czy lepiej powiedzieć: w ludzkiej kondycji. Człowiek dał dostęp złu, kiedy dokonał grzechu pierworodnego lub też człowiek ze swojej natury jest zły, gdyż, jak twierdzą antropologowie, do natury człowieka należą jedynie głód, seks i agresja. W zasadzie odpowiedzi te są podobne, a sprowadzają się do tego, że zło jest w nas, że zawsze może się ujawnić, że - mówiąc innym językiem - diabeł czyha. I naturalnie, czy damy dostęp diabłu, zależy od bardzo wielu czynników, wśród nich niebłahą rolę odgrywają tak zwane czynniki społeczne, czyli wychowanie, środowisko, aktualne tendencje w obyczajowości.
Jednak jestem przekonany, że największe zło, jakie człowiek może uczynić drugiemu człowiekowi, czyli pozbawienie go życia i to w brutalny i nagły sposób, w niewielkim stopniu zależy od czynników społecznych, a w znacznie większym od samego człowieka i jego zdolności do nieustannej wewnętrznej walki z pokusą zła, z diabłem w nim samym.
Anioł stróż, o którym mówi się w nauczaniu religijnym, nie jest od tego, żeby się nami opiekować w codziennym życiu, lecz od tego, żeby nas chronić przed diabłem, przed pokusą zła. Z punktu widzenia obecności zła jesteśmy sobie równi, nikt - nawet święci - nie jest wolny od pokusy zła. Jednak w olbrzymiej większości jakoś na ogół sobie z tą pokusą radzimy, a w każdym razie nie czynimy poważnego zła. Dlaczego więc zdarzają się przypadki, kiedy pokusa zła zwycięża?
Pierwszym powodem jest bezmyślność. Człowiek, który nie jest zdolny do myślenia o samym sobie, nie jest autokrytyczny, znacznie łatwiej ulega pokusie zła. Tak Hannah Arendt tłumaczyła zachowanie olbrzymiej większości Niemców w okresie nazizmu, oni po prostu przestali myśleć. Tak bardzo zdali się na pogląd cudzy, na pogląd partii czy samego Hitlera, że zawiesili własny krytyczny osąd swojego zachowania.
Bezmyślność występuje jednak także wtedy, kiedy zachowujemy się powodowani ślepą agresją. Przecież, gdyby morderca myślał, to by wiedział nie tylko, że prawdopodobnie zostanie złapany, ale także, iż nie będzie mógł potem, po dokonaniu zła, pogodzić się z sobą samym, ze swoim sumieniem. Ale on nie ma sumienia, nie dlatego, że jest zły, ale dlatego, że jest bezmyślny.
Inna wersja bezmyślności to choroba umysłowa. Istota chorób umysłowych jest wciąż przedmiotem sporów między psychiatrami, ale ich rezultatem jest zakłócenie procesu myślenia. Kiedyś chorych umysłowo uważano za ofiary szatana i najczęściej w okrutny sposób zabijano. Dzisiaj staramy się ich leczyć i ewentualnie izolować, ale nie zmienia to faktu, że stali się oni ofiarami, może nieświadomymi, pokusy zła, jeżeli dokonali okrutnych czynów.
Innym źródłem zła jest głębokie poczucie nierówności. Ludzie urodzili się równi i są równi, a przecież wiemy doskonale, że świat jest pełen nierówności i to nie tylko materialnych, ale nierówności w zakresie urody, talentów czy szczęścia. Dla ludzi powodowanych namiętnościami, a wszyscy do pewnego stopnia dajemy się im powodować, fakt, że inny ma to, czego ja nie mam, że ja jestem pozbawiony dostępu do pieniędzy, zdolności czy przyjemności seksualnych jest nie do przyjęcia i powodowani agresją zabierają drugiemu jego szczęście, jego ciało, jego życie.
W gruncie rzeczy jest to reakcja naturalna w świecie dzikich ludzi, którzy prowadzą stałą wojnę wszystkich ze wszystkimi (jak pisał Tomasz Hobbes) i tylko zewnętrzne, a przede wszystkim wewnętrzne ograniczenia pozwalają nam opanować sytuację. Jednak fakt, że nie panujemy nad sobą, a w każdym razie niektórzy nie panują nad sobą i dają się skusić najgorszemu złu, świadczy, że agresja tkwi w nas mimo to, że żyjemy w świecie zorganizowanym i że wiemy, iż podlegamy sankcjom prawnym.
Dlatego, kiedy jesteśmy świadkami niewybaczalnego okrucieństwa, powinniśmy, mimo naturalnego pragnienia zemsty czy odwetu, przypomnieć sobie, że jeżeli jesteśmy ludźmi myślącymi, autokrytycznymi i potrafiącymi okiełznać namiętności, jest to wielkim szczęściem i do pewnego tylko stopnia naszą zasługą. Obecność zła nie ulega zmianie w dziejach, czasem okoliczności historyczne czy namiętności zbiorowe wyzwalają zło na wielką skalę, jak to było w trakcie wojny w Jugosławii, a czasem wyzwoleniu ulega zło indywidualne i bardzo trudno będzie ten stan rzeczy zmienić. Jednak zawsze jest szansa, a to wtedy mianowicie, kiedy staramy się myśleć, myśleć o nas samych.
Marcin Król, filozof, historyk idei, publicysta
Zamordowanie siedmioletniej Grażynki skłania nas do refleksji na temat kary śmierci, a przede wszystkim na temat źródeł zła - pisze filozof Marcin Król.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama