Czy sytuacja w Iranie jest na tyle poważna, że USA powinny przeprowadzić atak powietrzny na instalacje nuklearne tego kraju?
Richard Perle: Nie wierzę, że sytuacja jest tak dramatyczna i, co więcej, nie widzę powodów, żeby taki atak w najbliższym czasie przeprowadzić.

Pojawiają się opinie, że konfrontacyjna retoryka prezydenta Iranu jest tylko zwykłą grą, mającą na celu postraszenie Zachodu. Ahmadineżad nie jest przecież najważniejszą figurą irańskiego kierownictwa ani nawet zwierzchnikiem sił zbrojnych. Rzeczywistym przywódcą Iranu jest ajatollah Hamenei.
Irański system władzy jest bardzo skomplikowany i trudno nam jednoznacznie określić, jaką realną władzę ma prezydent i inni oficjele. Jednak jeżeli są w strukturze państwa osoby ważniejsze od prezydenta Ahmadineżada, to dlaczego nie ukrócą jego wojowniczych wypowiedzi? Musimy brać na serio słowa prezydenta, bo jest w końcu reprezentantem Iranu. Przypomnijmy, że najwyższy lider duchowy, jakim jest ajatollah Hamenei, nigdy nie odciął się od słów prezydenta.

Jak zatem zatrzymać irański program atomowy?
Cały czas trwa proces dyplomatycznych negocjacji. Co prawda, często powątpiewam w skuteczność tych rozmów i nie jestem wielkim optymistą jeśli chodzi o ich wynik, uważam jednak, że w obecnej sytuacji należy zwiększyć zaangażowanie dyplomatyczne. Sukces zależy od tego, czy uda się nam skonsolidować wspólnotę międzynarodową i doprowadzić do nałożenia rzeczywistych sankcji na Iran w przypadku, gdy nie będzie on przestrzegał swoich zobowiązań wynikających z układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.

Ale takie sankcje mogą przyczynić się do umocnienia irańskiego reżimu wewnątrz kraju.
Nie sądzę. Teokratyczny reżim po prostu coraz bardziej traci zaufanie społeczeństwa.

Czy w takim razie istnieje szansa na wybuch irańskiej "kontrrewolucji" i na obalenie władzy mułłów. Rząd USA być może powinien wspierać reformatorskie siły społeczne?
Myślę, że nasz rząd powinien robić to samo, co robił w przypadku Polski w czasie komunizmu. Reżim ma wielu oponentów i tak jak w Polsce powinniśmy wspierać te grupy, które wykazują demokratyczne aspiracje.

Czy powinno się rozgrywać podziały wewnątrz irańskiego kierownictwa?
Propozycje wspierania "Solidarności" w Polsce zawsze spotykały się z argumentem krytyków, że doprowadzi to do umocnienia partyjnego betonu w Biurze Politycznym. Jednak Biuro Polityczne było tylko listkiem figowym dla skonsolidowanego ścisłego kierownictwa. Podobnie jest w Iranie i dlatego nie ma większego sensu, żeby rozgrywać grupy wewnątrz irańskiego reżimu. Jeżeli chcemy wzmacniać irańską demokrację i otwartość kraju oraz doprowadzić do demokratycznej decyzji wstrzymującej produkcję broni atomowej, to nie wierzę, że środkiem do tego będzie wspieranie jednego wysoko postawionego mułły przeciwko innemu.

W jaki sposób USA mogłoby wspierać irańską opozycję, czy w taki sposób jak w Polsce w latach 80., przesyłając opozycji fundusze poprzez rządowe agendy?
Myślę, że rząd USA musi dopiero wypracować metody wspierania demokratycznej opozycji w Iranie, bo niestety obecnie takie programy nie istnieją. Musimy być bardziej aktywni w wypracowaniu strategii politycznej. Jej brak prowadzi do tego, że pozostają nam tylko rozwiązania czysto militarne, które w przypadku Iranu nie będą miały większego sensu.


















Reklama