Na jego miejsce przyszła pani Gronkiewicz-Waltz. Obiecywała cuda, a wyszło... jak wyszło. Dałem się nabrać na lep tych obietnic i czuję się wystrychnięty na dudka.

Tegoroczny sezon remontów letnich w Warszawie zapowiada wielomiesięczny paraliż miasta. Wymiana torowisk tramwajowych w Alejach Jerozolimskich, remonty Puławskiej i Alei Niepodległości życie w stolicy uczyniły nieznośnym. Dowodzi to totalnej nieporadności stołecznego ratusza.

W świecie, od lat, tego typu prace prowadzone są w prawdziwie ekspresowym tempie. Paraliż każdej metropolii, poza Polską, kosztuje bowiem krocie. W Nowym Jorku na przykład przebudowę 5th Avenue na Manhattanie przeprowadzono przed laty w czasie jednego weekendu. Aby to osiągnąć, prace przygotowawcze prowadzono miesiącami. Tajemnica sukcesu tkwi w długości przygotowań i organizacji pracy. U nas natomiast wśród budowlańców obowiązuje hasło: byle złapać przetarg, a potem jakoś to będzie.

Dlatego tylko w Polsce można bezkarnie paraliżować miasta na całe miesiące. Wstyd powiedzieć, ale - pod pewnymi względami - te remonty wyglądają dzisiaj gorzej niż w tak nieporadnym PRL. Otóż na początku lat sześćdziesiątych w ciągu jednego miesiąca zastąpiono kocie łby w Alejach Jerozolimskich dzisiejszym asfaltem, odrębnym torowiskiem tramwajowym oraz szerokimi chodnikami na odcinku od Marszałkowskiej aż do ronda Waszyngtona. Podobno Gomułka prezydenta Warszawy, który poinformował go, że remont będzie trwał trzy miesiące, walnął kałamarzem w łeb...

U nas natomiast jest klawo i pani Gronkiewicz-Waltz z miedzianym czołem godzi się na dyktat firm budowlanych, a dodatkowo zapewnia, że jest o wiele lepsza od poprzednika. Tymczasem my już wiemy, że zamieniliśmy siekierkę na kijek.

Niestety, w Polsce rynek miejskich firm remontowo-budowlanych wymaga przebudowy. Jeśli tego nie dokonamy, będziemy czerwoną latarnią w Europie. Czyli budowa estakad czy remont śródmiejskich ulic będzie się ciągnął miesiącami. Ze smutkiem więc pytam, czy i do pani prezydent ma pasować określenie: jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz? My, warszawiacy, mamy już po sam czubek głowy nieporadności ratusza. Przypomnę: to u nas pierwsza linia metra budowana jest już od 25 lat. Pytam: czy Warszawa musi stać bałaganem?