Nie jest bowiem prawdą, że partii tej brakuje prawników o odpowiednich kwalifikacjach. Z Samoobroną sympatyzuje przecież słynny profesor Bogdan Michalski, jeden z najbardziej znanych polskich specjalistów od prawa prasowego, współautor prawa prasowego powstałego w stanie wojennym, który także po 1989 roku otwarcie przeciwstawiał się zniesieniu cenzury prewencyjnej. Ten specjalista opowiadał się też za ograniczeniem dostępu do zawodu dziennikarza poprzez system aplikacji, egzaminów i licencji. Ciekawe, czy Andrzej Lepper postanowi skorzystać z jego wiedzy i pomysłów.

Reklama

A z ujawnionych do tej pory propozycji widać, że inwencji członkom Samoobrony nie brakuje. Strach pomyśleć, co stałoby się, gdyby zostały one wprowadzone w życie, bo są albo wyjątkowo absurdalne, albo - co gorsza - bardzo szkodliwe. Na przykład propozycja, by sprostowanie publikowane było w tym samym miejscu i w tej samej objętości co artykuł, może oznaczać, że będziemy mieć gazety składające się z głównie ze sprostowań. Bo cóż innego zrobić, jeśli błąd wkradnie się do trzy- albo pięciostronicowego, sążnistego tekstu?

O wiele groźniejszy jest jednak proponowany zapis, by obciążać wydawców bardzo dotkliwymi karami pieniężnymi idącymi w setki tysięcy złotych. Wprowadzenie go mogłoby bowiem prowadzić do finansowego wykończenia niepokornych gazet, zwłaszcza lokalnych, bo wielkie i bogate ogólnopolskie dzienniki czy tygodniki miałyby oczywiście większą szansę na przetrwanie. Groźba nałożenia takich kar, a w konsekwencji uśmiercenia medium, stanowiłaby oczywiście najlepszy bat na redaktorów naczelnych i mogłoby zamknąć im usta. Nowa ustawa wymierzona byłaby zapewne przede wszystkim w media prywatne, bo państwowe już przecież obecna władza opanowała.

Samoobrona nieraz pokazała już zresztą, że ma bardzo duże apetyty, jeśli chodzi o prasę i media elektroniczne. Udało jej się uzyskać pewne wpływy w regionach, dostała jednak znacznie mniej, niż oczekiwali jej członkowie. Pamiętamy przecież wszyscy doskonale bój o publiczne media i kandydaturę forsowanej przez Samoobronę Beaty Jakoniuk-Wojcieszak na stanowisko dyrektora TVP3, czemu przeciwstawiał się Bronisław Wildstein.

Reklama

Teraz, gdy Andrzej Lepper i cała Samoobrona są wyjątkowo poobijani i posiniaczeni wskutek ujawnionych przez media afer, z pewnością bardzo chcieliby je jakoś zakneblować i nie zawahają się przed wykorzystaniem arsenału, jaki sobie szykują. Nie bez znaczenia jest tu też zapewne element zemsty za bardzo złą prasę, a zwłaszcza ujawnienie afery seksualnej.

Nie bardzo rozumiem jednak, czym kierują się liderzy Prawa i Sprawiedliwości, powierzając akurat to zadanie koalicyjnym partnerom. Niewykluczone, że sami chcieliby ograniczyć dziennikarską swobodę, ale wolą, by ktoś inny odwalił za nich czarną robotę i zebrał cięgi od wszystkich mediów. Inna możliwość jest taka, że pragną tylko pogrozić dziennikarzom palcem. Pokazać, że jeśli nie będą grzeczni, to rząd naśle na nich Andrzeja Leppera. Albo sądzą, że jest to metoda na odwrócenie uwagi dziennikarzy od strajków.

Nie chce mi się jednak wierzyć, by przywódcy Prawa i Sprawiedliwości ostatecznie zdecydowali się na takie rozwiązanie i powierzyli Lepperowi pisanie tej ustawy. Byłby to - parafrazując słowa premiera Kaczyńskiego - pomysł zgoła szatański. Jako dziennikarka, mimo że pracuję w dużym medium, także czuję się takimi propozycjami zagrożona. Nie jest to jednocześnie, niestety, nic nowego. Każda władza w III RP brała się za ulepszanie prawa prasowego, ale proponowane zmiany nigdy nie szły w kierunku zwiększenia wolności słowa, a przeciwnie - ograniczały swobodę dziennikarską.

Reklama

Wydaje się, że nam - ludziom mediów - potrzebne jest przede wszystkim uregulowanie wewnętrzne, poprawa funkcjonowania stowarzyszeń dziennikarskich, które nie działają jak należy. W interesie samych mediów leży przecież rzetelność, odpowiedzialność i etyczne postępowanie. To jedyna gwarancja, że odbiorcy będą wierzyć w informacje przez nie przekazywane. Nikt nie pozwala sobie na publikowanie kłamstw, bo gazety, która zmyśla, nikt przecież nie kupi, bo po co? Nierzetelne media są i będą eliminowane. Dziennikarze są tylko ludźmi i popełniają oczywiście błędy, ale w zdecydowanej większości przypadków nie jest to wynikiem celowego działania i chęcią świadomego wprowadzenia w błąd, tylko pomyłką, którą starają się prostować.

Natomiast wszelkie działania polityków, w tym Samoobrony, przynoszą i nam, i naszym czytelnikom, widzom, słuchaczom, więcej szkody niż pożytku.