Przy wyborach parlamentarnych nie można już będzie na to liczyć. Kiedyś trzeba wyborcom rzetelnie odpowiedzieć - po co im ta władza?

Grzechów śmiertelnych popełniono w kampanii wiele. Platforma od początku swoich rządów nie potrafi narzucić ważnych tematów publicznej dyskusji. Robi to, demagogicznie, opozycja, zmuszając rząd do reagowania na zaczepki. W ten sposób wciąga PO na pola, na których najłatwiej w nią walić, i zmusza do wypierania się własnych pomysłów. Tak było ze służbą zdrowia (nigdy prywatyzowana nie będzie), przedłużeniem wieku emerytalnego (które jest niepotrzebne, bo nie mamy w kraju kryzysu) itp. Teraz coś z tym fantem będzie trzeba zrobić, a pomysłów nie widać. Za nicnierobienie Platforma też zostanie rozliczona.

Reklama

Platforma walczy bronią, którą wybiera przeciwnik. Daje się wciągać do licytacji, do której partii rządzącej przystępować nie wolno. Opozycja może bezkarnie składać obietnice, że da więcej. W przypadku Jarosława Kaczyńskiego te obiecani oszacowano aż na ponad 50 mld zł, ale do niego na drugi dzień po wyborach nikt się nie zgłosi, żeby powiedzieć „sprawdzam”. Po to, co naobiecywał Bronisław Komorowski, wyborcy zgłaszają się, i słusznie, do rządu.

Ostatnie wybory pokazały, że do bardzo wielu ludzi nie da się dziś trafić za pomocą argumentów merytorycznych, posługując się niezrozumiałymi wskaźnikami ekonomicznymi. Ludziom się wydaje, że 7 proc. deficytu budżetowego ich nie dotyczy. Nawet wskaźniki demograficzne słabo przemawiają do wyobraźni wyborców. Ale są oni podatni na emocje i Jarosław Kaczyński już o tym wie. Więc nawet prymitywny chwyt z pochwałą Gierka pobudził sentyment pewnej grupy osób. Odpowiedź PO, gdy Stefan Niesiołowski i Andrzej Czuma usiłowali przypomnieć, że były to czasy, gdy wielu ludzi zamknięto w więzieniach, wypadła blado. Dlaczego? Rzetelnej odpowiedzi powinni udzielić socjologowie. Moja amatorska jest taka: ilu opozycjonistów siedziało w więzieniach, a ilu studentów wyjechało w tym czasie na saksy dzięki paszportom, które rzeczywiście dał Gierek?

Reklama

Nie namawiam PO, żeby uciekała się do manipulacji tego typu. Ale musi się nauczyć wywoływać emocje. W dobrej sprawie, żeby przekonywać nas do koniecznych reform. Wydłużanie wieku emerytalnego już teraz jest sprawą naszego być albo nie być. Ludzie jednak nie chcą dłużej pracować, to, że tyka bomba demograficzna, nie bardzo nas wzrusza. Ale gdyby Donald Tusk, który potrafi z ludźmi rozmawiać, poruszył wrażliwe struny patriotyczne? Gdyby powiedział, że dla ojczyzny powinniśmy popracować trochę dłużej, bo przy okazji lepszą przyszłość zapewnimy własnym dzieciom i wnukom? Może naprawdę okazalibyśmy się patriotami.

Największym problemem polskiej demokracji i najgłębszym rowem dzielącym Polskę jest podział na tych, których państwo żywi, i tych, którzy żywią państwo. Grupa pierwsza jest niestety ogromna, a obietnice polityków ją dodatkowo powiększają. To 9,5 mln emerytów i rencistów (razem z rolnikami), ale także 1,5 mln rolników, cała sfera budżetowa. Prawie tylu, ilu jest pracujących. Reforma państwa powinna iść w kierunku ograniczania liczby beneficjentów budżetu, a powiększania tej, której członkowie państwo utrzymują. Dla tej grupy dwie najpotężniejsze partie żadnej oferty nie mają. To zgubi państwo, ale najpierw pogrąży Platformę. Już 47 proc. dwudziestolatków głosowało w tych wyborach na Jarosława Kaczyńskiego. Na złość rządowi, który o nich zapomniał?

Autorka jest publicystką tygodnika "Polityka"