"Największym zaskoczeniem jest dla mnie nominacja Jarosława Gowina na ministra sprawiedliwości, ponieważ Gowin nie ukrywał, co mu się nie podoba w łonie partii, był krytyczny wobec rządu Donalda Tuska, reprezentował frakcję konserwatywną w PO, co raczej nie pretendowało go do objęcia teki ministra w nowym rządzie.

Reklama

Wybór popularnej medialnie i bardzo dobrze odbieranej pani poseł Joanny Muchy na ministra sportu i turystyki pod względem wizerunkowym jest trafnym posunięciem, co nie odbiera pani poseł kompetencji. Trudno jednak powiedzieć, żeby się wcześniej w tej dziedzinie specjalizowała.

Z kolei Bartosz Arłukowicz w roli ministra zdrowia to krok warunkowany strategią polityczną obliczoną na lewicowych wyborców. Lewicowy polityk na czele tak wrażliwego resortu oznacza być może starania o dobry odbiór nowego rządu przez tego typu wyborców. Arłukowicz zresztą dał się już poznać jako pełen energii i determinacji członek komisji śledczej. Być może ta jego energia przyniesie pozytywne efekty.

Element wizerunku miał tutaj spore znaczenie, gdyż funkcja ministra to przede wszystkim funkcja polityczna, związana zdecydowanie bardziej z zarządzaniem politycznym niż doświadczeniem. Wydaje się, że w przypadku tych trzech polityków element wizerunku odegrał spore znaczenie, ale niekoniecznie decydujące.

Te osoby gwarantują dobry poziom intelektualny i w sensie merytorycznym dają duże szanse na powodzenie tego rządu.

W przypadku Gowina i Arłukowicza jest to także skuteczny sposób na upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu: z jednej strony trafny politycznie ukłon w stronę konserwatywnej części społeczeństwa, z drugiej puszczenie oka do lewicowych wyborców. Donald Tusk udowodnił, że potrafi tworzyć wielką ogólnonarodową formację polityczną".