Wydawało mi się, że „Smerfów” zepsuć się nie da. Serial mojego dzieciństwa i młodości wydawał się taki niewinny, że nie sposób było w nim przemycić głupich i błędnych treści. A jednak autorom „Smerfów 2” to się udało - pisze Tomasz Terlikowski.

Reklama

Publicyście nie podoba się ani fabuła, ani sposób przedstawienia bohaterów "Smerfów 2".

Gargamel z sympatycznego, w gruncie rzeczy safanduły, przekształcił się w postać demoniczną. Jego czary służą poniżaniu i niszczeniu ludzi, panowaniu nad nimi. Symboliczną wręcz sceną jest, gdy za pomocą czarów zmusza on ludzi do oddawania mu pokłonu. W tym filmie magia została więc pokazana, jako to, czym jest naprawdę, czyli szatańsko inspirowaną grą ze złem - pisze Terlikowski.

Publicysta krytykuje też pokazanie więzi rodzinnych w bajce. - Znowu mamy tu do czynienia z rodziną patchworkową, z synem zostawionym przez ojca i fantastycznym ojczymem, który próbuje go obłaskawić. I to jest wątek, z którym mam problem, bo z jednej strony pokazuje on zło, jakie wyrządza dziecku zostawiający je ojciec (niedojrzałość bohatera, jego emocjonalne braki są przedstawione w niezwykle realistyczny sposób i zmuszają do skonfrontowania się z tą winą ojców zostawiających swoje dzieci), ale z drugiej jest kolejną próbą oswajania dzieci z tym, że nie są wychowywane przez własnych ojców i przekonywania ich, że w istocie nic się nie stało, że to norma, i że powinny zaakceptować nowego tatusia - czytamy w portalu Fronda.pl

Terlikowski twierdzi, ze przesłaniem filmu jest lekceważenie więzi biologicznych i gloryfikowanie patchworkowych wujków.