Wizyta Donalda Tuska w Stanach ma charakter symboliczny i służy poprawie jego wizerunku - uważa doktor Piotr Wawrzyk z Uniwersytetu Warszawskiego. Przewodniczący Rady Europejskiej wczoraj rozmawiał z Barackiem Obamą o konflikcie na Ukrainie, relacjach z Rosją, walce z terroryzmem i transatlantyckiej umowie handlowej między Unią Europejską a USA.
Rozmówca IAR podkreśla, że w obliczu konfliktu na Ukrainie spotkanie nie świadczy o próbie wzmocnienia relacji między Stanami Zjednoczonymi a Europą.
Jeżeli Barack Obama chce coś uzgodnić z Europą, dzwoni do kanclerz Merkel, a nie do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska - mówi doktor Piotr Wawrzyk. Jego zdaniem, wizyta Tuska w Stanach to próba uratowania wizerunku, ponieważ przewodniczący został odsunięty od decyzji w sprawie Ukrainy przez kanclerz Niemiec i prezydenta Francji.
Wykładowca zaznacza, że sprawa Ukrainy zdominowała około półtoragodzinną rozmowę Tuska z Obamą. Na kwestie dotyczące terroryzmu i transatlantyckiej umowy handlowej (TTIP) zabrakło czasu. A - zdaniem doktora Piotra Wawrzyka - temat dotyczący umowy handlowej jest dla Europejczyków szczególnie istotny.
Jak zaznacza rozmówca IAR, gdyby udało się tę umowę wynegocjować, przyczyniłoby się to wyjścia Unii Europejskiej z kryzysu i zniwelowałoby w Europie negatywne skutki sankcji nałożonych na Rosję.
ZOBACZ TAKŻE: 100 dni Tuska na unijnym fotelu. Pierwsze OPINIE z Brukseli>>>