Nie dostał zgody na wypowiadanie się w mediach, bo jest państwowym urzędnikiem. A holenderskie władze robią wiele, by nie zostać posądzone o rasizm oraz niechęć wobec imigrantów z Syrii, Turcji czy Maroka. Bo przecież kraj od lat szczyci się takimi wartościami jak tolerancja, równe szanse, walka z wykluczeniem i asymilacja.
– Problem w tym, że Holendrzy od dawna wiedzą, że o żadnej asymilacji i integracji mniejszości muzułmańskiej nie ma mowy. Ma miejsce coś zupełnie odwrotnego: to Holandia dostosowuje się do wyznawców islamu. Jeden z basenów w Amsterdamie w określone dni wpuszcza tylko kobiety, a mięso podawane na uroczystościach w urzędach jest halal, choć tylko znikomy procent urzędników to muzułmanie – mówi pracownik urzędu zajmującego się przyznawaniem zasiłków imigrantom w jednym z dużych miast Holandii.
Magdalena Rigamonti: Imigranci w Holandii muszą podpisać dokument, w którym zobowiązują się do respektowania tamtejszych przepisów, unijnego prawa oraz życia zgodnie z europejskimi wartościami.
Przecież oni podpiszą każdy dokument, byle tylko móc tu zostać. Nic z tego podpisu nie wynika, bo holenderska policja musiała uruchomić specjalną komórkę zajmującą się tylko morderstwami honorowymi na muzułmańskich kobietach, które według wewnętrznego prawa tej mniejszości złamały prawo, czyli np. odeszły od męża. Do urzędu, w którym pracuję, trafiają głównie imigranci. Dla nich holenderskie prawo jest obowiązujące tylko wtedy, kiedy dotyczy zapomóg i zasiłków. Świetnie się w nim orientują. Potrafią tak je wykorzystywać, że trzecie pokolenie Marokańczyków czy Turków pobiera zasiłki.
Cały wywiad Magdaleny Rigamonti czytaj w elektronicznym wydaniu Magazynu DGP >>>