Szułdrzyński docenia decyzję prezesa PiS, by udzielić wywiadu najpoczytniejszej niemieckiej gazecie i dotrzeć w ten sposób do milionów jej odbiorców. Ale z drugiej strony zastanawia się, jaki efekt odniesie wypowiedzenie przez Jarosława Kaczyńskiego takich a nie innych słów.
Jego zastrzeżenia wzbudziła celowość mówienia m.in. o tym, że podporządkował się kierownictwu PiS w zakresie wyboru Beaty Szydło na stanowisko premiera czy stwierdzaniu, że za rządów PO demokracja w Polsce była zagrożona.
- Jaka polityczna kalkulacja stała za próbą ośmieszenia Komisji Europejskiej, nazywając jej działania "radosną twórczością"? Jaki cel chciał osiągnąć, mówiąc Niemcom, że ich pozycja w UE maleje? - zastanawia się dalej komentator w "Rzeczpospolitej".
Jego zdaniem prezes PiS nie uległ zasadom, wedle których wywiad dla zagranicznej prasy to bardziej dyplomacja niż mówienie wszystkiego, co się myśli bez względu na kontekst. Efektem tego może być - zdaniem Szułdrzyńskiego - postrzeganie go jako "ekscentrycznego starszego pana, który głosi poglądy na granicy radykalizmu". - Lider PiS udowodnił tą rozmową, że zupełnie nie rozumie Zachodu ani obaw, które budzi jego partia - konkluduje komentator. I dodaje, że bilans tej rozmowy jest negatywny, mimo racjonalnego dystansu prezesa PiS wobec referendum ws. wyjścia Polski z UE czy podkreślenia roli przywództwa Angeli Merkel w Niemczech.