To 200 straconych minut dla wyjaśnienia sprawy Amber Gold; pani prokurator Kijanko udowodniła, że jest femme fatale tej afery. Jej cała linia zeznań była wyłącznie nastawiona na to, żeby zadbać o swój przyszły interes procesowy. Trzeba wspomnieć, że komisja śledcza już na podstawie zgromadzonych do tej pory materiałów, złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez panią prokurator Kijanko - podkreślił Zembaczyński w Polskim Radiu 24.
Prok. Kijanko dążyła do tego, żeby wykorzystać maksymalnie swój prawniczy talent - nie odpowiadając na pytania, bądź twierdząc, że czegoś nie pamięta - zauważył poseł odnosząc się do wtorkowego przesłuchania świadka przed komisją śledczą. Jak podkreślił, słowa Barbary Kijanko, że jest "tylko człowiekiem i każdy może popełnić błędy" to "jedyne szczere, jakie usłyszeliśmy w czasie tego posiedzenia".
Przykro było słuchać tych żałosnych wynurzeń, bo praktycznie wszystkie pytania były daremne, a odpowiedzi wymijające - zaznaczył Zembaczyński.
Jego zdaniem prok. Kijanko "chce sprawnie, gładko przejść w stan spoczynku - zamknąć ten rozdział w życiu, jakim była jej nieudolność w postępowaniu przygotowawczym w sprawie Amber Gold". - Ale ja zawsze powtarzam, że na wyjściu trzeba się rozliczyć - zaznaczył.
Po tym, gdy w kwietniu 2010 r. sąd uwzględnił zażalenie KNF, wszczęte zostało dochodzenie, które Kijanko umorzyła w sierpniu 2010 r. Sąd w grudniu uwzględnił kolejne zażalenie KNF. W maju 2011 r. Kijanko zawiesiła postępowanie w związku z przedłużaniem się opracowania opinii biegłego. Wznowiono je dopiero wiosną 2012 r. gdy postępowanie przejęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
Prok. Kijanko miała być - jeszcze w zeszłym roku - pierwszym świadkiem przesłuchanym przez komisję śledczą, dotąd była już dwukrotnie wzywana przez komisję i nie stawiała się przedkładając zwolnienia lekarskie. We wtorek prok. Kijanko powiedziała, że powody jej wcześniejszego niestawiennictwa przed komisja śledczą są ogólnie znane i jest to jej stan zdrowia.
Na wiele szczegółowych pytań członków komisji prok. Kijanko odpowiadała, że nie pamięta. - Trudno mi odnieść się do faktów, które miały miejsce siedem lat temu - wskazywała. Dodawała, że nie potrafi "odtworzyć procesów myślowych" z tamtego czasu. Przy niektórych pytaniach milczała.