Adwokat w Izbie Adwokackiej w Warszawie, wieloletni Dyrektor Instytutu Prawa Karnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Piotr Kruszyński skomentował w udzielonym PAP wywiadzie reakcje opozycji na próbę reformy wymiaru sprawiedliwości przez Prawo i Sprawiedliwość.
Czy polski wymiar sprawiedliwości podlegał reformom w okresie ostatnich 25 lat?
- Reform było mnóstwo. Zmiany były naprawdę liczne, jednak niewiele one zmieniły i usprawniły w polskim wymiarze sprawiedliwości, chociażby w obszarze sprawności postępowania.
Co musi się zmienić w polskim wymiarze sprawiedliwości, żeby Polak, który ma powody do narzekania na niesprawiedliwe wyroki i opieszałość sądów, to odczuł?
- Największym problemem są nawet nie te czasami niesprawiedliwe wyroki, ale właśnie przewlekłość postępowań. Po pierwsze powinno się zmienić postępowanie przygotowawcze. Mówię o tym od wielu lat, ale jest to cały czas głos wołającego na puszczy. Powinno być ono znacznie uproszczone. Mówię tutaj o postępowaniu przygotowawczym. Jest sformalizowane w sposób bezsensowny. Sprawy toczą się o kradzież roweru z piwnicy, jak i o zabójstwo. Przedstawia się zarzuty, przesłuchuje się świadków, trwa to w nieskończoność. Z racjonalnego punktu widzenia, powinno się z tym skończyć.
Jestem wielkim zwolennikiem instytucji sędziów pokoju. Występuje ona w Wielkiej Brytanii, w niektórych kantonach szwajcarskich. Dzięki temu, w sprawach drobnych, wykroczeniach, a nawet w drobnych przestępstwach, orzeka sędzia pokoju. Nie widzę problemu, aby tak samo było w Polsce.
Wbrew temu, co się sądzi, sprawy, które najczęściej trafiają do sądów, to nie są sprawy o głośne zabójstwa, jak np. w przypadku Kajetana P., sprawy o zgwałcenia, porwania. To są najczęściej te dotyczące drobnych spraw, jak kradzież portfela, roweru. Uważam, że nawet od takiej kwestii powinna rozpocząć się reforma sądownictwa.
Opozycja, a także niektórzy sędziowie, zarzucają Prawu i Sprawiedliwości, że teraz już nie będzie można mówić o niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Czy tak będzie w istocie?
- Jeżeli chodzi o niezawisłość sędziowską, to ja nie widzę tutaj żadnych niebezpieczeństw. Byłaby ona wtedy zagrożona, gdyby czynnik polityczny mógł wpływać na konkretne wyroki sędziów. Sędziowie dalej będą orzekać tak, jak orzekali.
Jeżeli chodzi o niezależność KRS, to w dalszym ciągu będą zasiadać tam sędziowie - tyle, że rzeczywiście będą wybierani przez polityków. Wniosek, że niezależność sądów będzie zagrożona, jest jednak zbyt daleko idący. Choć muszę podkreślić, że żadne rozwiązanie ekstremalne nie jest dobre - ani, gdy sami sędziowie decydują o tym, kto ma być sędzią, ani nie jest dobrze, gdy tylko wybierają politycy. Najlepsza byłaby większość kwalifikowana w takich wyborach.
O sędziach coraz powszechniej mówi się w kontekście „nadzwyczajnej kasty”, ludzi „nietykalnych”, którzy stanowią sami o sobie. Co trzeba zrobić, aby zmienić ten przykry wizerunek? Czy trzeba zmienić prawo?
- Tu nawet nie chodzi o zmianę prawa, ale o zmianę zachowania. To są kwestie osobowościowe. Jest jedna instytucja prawna, która absolutnie jest wadliwie skonstruowana. Dotyczy to nie tylko sędziów, ale również prokuratorów, parlamentarzystów. Mam na myśli immunitet. W zakresie orzekania sędzia ma być niezawisły, nikt nie może go z tego rozliczać. Jednak immunitet dotyczy wszystkich czynów, zabronionych przez prawo karne. Np. normalny obywatel prowadząc samochód po pijanemu, byłby zatrzymany, zatrzymano by mu prawo jazdy. Z sędzią jest różnie. Sąd dyscyplinarny decyduje, czy sędziemu uchylić immunitet, czy też nie.
Immunitet powinien być, ale tylko w zakresie obowiązków służbowych, bo jest to demoralizujące. Dlaczego ma przysługiwać immunitet? Czy po to, żeby ktokolwiek, komu on przysługuje, mógł jechać po pijanemu, bić żonę, czy kraść w sklepie? To powinno być zmienione.
Czy widzi pan jakieś rozsądne wyjście z tej sytuacji obecnego konfliktu wokół reformy sądownictwa?
- Wszystkie ugrupowania polityczne powinny usiąść przy jednym stole i zastanowić się nad reformą polskiego wymiaru sprawiedliwości. Bo takie zachowanie służy Polsce. Na razie widzimy jednak działanie, w którym nikt nie chce ustąpić.