Rezygnacja Donalda Tuska ze startu w wyborach nie zwiększa co prawda szans opozycji na pokonanie urzędującego prezydenta, ale jest doskonałą wiadomością z kilku co najmniej powodów.
Po pierwsze były premier jest politykiem, który ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za klęskę liberalnego centrum w wyborach w 2015 r. PiS wygrał nie dzięki wizji, choć tej oczywiście odmówić mu nie można, ale dzięki bylejakości i intelektualnemu wyjałowieniu Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk wygrywał wcześniejsze wybory bez wizji. Zapominając, że coś takiego możliwe jest tylko raz na jakiś czas. Brak wizji i ostentacyjne okazywanie dumy z politycznej nijakości było dobrym przepisem na zdobycie władzy, gdy Polacy chcieli przysłowiowego "świętego spokoju". Problem polega w tym, że ambicje wyborców na dłuższą metę nie sprowadzały się wyłącznie do "ciepłej wody w kranie"”.
Donaldowi Tuskowi nie można oczywiście odmówić zasług, ale równocześnie trudno nie skonstatować, że nigdy nie dał żadnych przesłanek, aby nazwać go mężem stanu. Tymczasem Polski na polityków, którzy potrafią jedynie trafnie odczytywać sondaże, nie stać. Działanie w myśl zasady "Nie róbmy polityki. Budujmy Orliki" doprowadziło do tego, że formacja polityczno-intelektualna, która zdominowała ćwierćwiecze po Okrągłym Stole, jest dziś tak intelektualnie wyjałowiona, że z trudem można sobie przypomnieć, z jakim hasłem, poza rzecz jasna odsunięciem PiS od władzy, Platforma Obywatelska w ogóle poszła do ostatnich wyborów. PO miała nawiązywać do spuścizny – kolejno – Unii Demokratycznej i Unii Wolności.
Jeśli przyjrzeć się postaciom, które tworzyły odpowiednio UD i UW i porównać ich potencjał intelektualny z tym, którym dysponuje dziś PO, można jedynie bezradnie rozłożyć ręce. Nie zawsze tak jednak było. Tyle że interes polityczny Donalda Tuska polegał na eliminowaniu każdego, kto choć odrobinę mu zagrażał. W efekcie Tusk na prezydenta namaścił Bronisława Komorowskiego, którego przegrana w wyborach będzie przedmiotem studiów politologicznych przez kilka dekad. A gdy udawał się do Brukseli, premierem uczynił Ewę Kopacz, której do formatu - by wymienić kilku ludzi, z którymi Donald Tusk współdziałał – np. Bronisława Geremka, Tadeusza Mazowieckiego, Andrzeja Olechowskiego czy też Macieja Płażyńskiego nieco jednak brakuje.
Reklama
Problemem Donalda Tuska jest też - krańcowe nawet jak na standardy polskiej polityki - rozchodzenie się jego wizerunku publicznego, w którym jawi się jako ciepły i miły człowiek, i tego, który znają współpracujący z nim politycy i urzędnicy. W PO Donaldowi Tuskowi nie wystarczyło pokonanie Grzegorza Schetyny. Konieczne było jeszcze jego upokorzenie. Niestety dokładnie tak samo wyglądały stosunki Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim. Można i należy pamiętać o tym, iż to przywódca PiS traktuje politykę niemal wyłącznie jako konflikt, ale wbrew pozorom jego bratem bliźniakiem w tym zakresie nie był prezydent Lech Kaczyński, ale właśnie Donald Tusk. Wzajemna nienawiść Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska od lat zatruwa polską politykę. Jeśli więc jeden z tych polityków, jak się wydaje, na dobre z niej odchodzi, można to uznać za dobrą wiadomość.
Reklama
Donald Tusk czekał z decyzją o rezygnacji ze startu w wyborach do listopada. Tym samym pozostawił opozycji pół roku na wykreowanie polityka, który będzie w stanie pokonać urzędującego prezydenta. We Francji Emmanuel Macron ogłosił swoją kandydaturę na rok przed wyborami. Kampanię wyborczą de facto prowadził już jednak na dwa lata przed wyborami, które wygrał, mając poparcie większości mediów, finansjery, biznesu, administracji, elit i - jeśli wierzyć niekoniecznie spiskowym teoriom - również tak zwanego "głębokiego państwa". Donald Tusk jest najwyraźniej zdania, że to, co we Francji udało się zrobić w dwa lata, w Polsce można zrobić w pół roku. Teoretycznie opozycja może oczywiście liczyć na wsparcie samego Andrzeja Dudy (którego z tych samych powodów co Donald Tusk Bronisława Komorowskiego namaścił z kolei Jarosław Kaczyński). Urzędujący prezydent bowiem, sądząc po ostatnich decyzjach – na przykład o wyznaczeniu Antoniego Macierewicza na marszałka seniora – postanowił przegrać wybory. Ale niestety marna to nadzieja dla opozycji.