Druga propozycja ma mocne, europejskie umotywowanie, bo wedle pani prezydent ani paryski stadion Saint-Denis nie jest położony w Paryżu, ani londyński Wembley w Londynie. Być może, dawno nie byłem ani w Paryżu, ani w Londynie i niewykluczone, że pod moją nieobecność Saint-Denis przeniesiono do Prowansji, a Wembley do Szkocji. Kolejne pomysły lokalizacji to tereny dawnego PGR Bródno albo wyścigów konnych na Służewcu. W tym ostatnim przypadku wyścigi konne trzeba będzie pewnie przenieść na Stadion X-lecia. Konie podobno już z wdzięczności zbierają suchy chleb dla Gronkiewicz-Waltz.

Reklama

Ale to przecież jeszcze nie wyczerpuje wszystkich możliwości. Można Stadion Narodowy wybudować w Białolęce lub w Markach, na terenach, na które miał być przeniesiony Jarmark Europa, a na Stadionie X-lecia przywrócić opłacalny handelek. Można stadion pobudować na lotnisku Okęcie, ze względu na korzystne położenie komunikacyjne, a w ciągle nieoddanym do użytku terminalu urządzić szatnie dla zawodników. Najbardziej radykalny jest pomysł budowy polskiego Stadionu Narodowego w Irlandii, gdzie już mieszka większość Polaków, którzy na wieść, że rząd Tuska będzie budował stadion w Dublinie, mogliby masowo wracać do Polski, wspomagając czynem obietnice wyborcze.

Można zlokalizować stadion w Dolinie Rospudy, na Giewoncie albo w Łazienkach Królewskich. Można nawet na Księżycu, ze względu na pana Twardowskiego i jego koguta, ale broń Boże na miejscu stadionu, bo jest to teren bardzo cenny, który można korzystnie sprzedać w ramach przetargu, tak żeby wszyscy byli zadowoleni.
Najważniejsze, żeby niczego nie robić pochopnie. Sprawę trzeba przedyskutować dogłębnie, uwzględnić wszystkie interesy, a na końcu poddać referendum ludowemu: czy wolisz stadion, czy mieszkania dla bezdomnych. Odpowiedź jasna - w końcu w piłkę można grać na podwórku.