Takim właśnie filozofem w dawnym stylu jest z pewnością Peter Sloterdijk, uczestnik kolejnej debaty z cyklu "Dziennik idei". Skłonność do intelektualnej prowokacji przyniosła mu sławę najbardziej oryginalnego myśliciela w powojennych Niemczech i jednego z najważniejszych myślicieli europejskich. W 1999 roku wywołał głośny skandal, wygłaszając (a później publikując) wykład zatytułowany "Reguły ludzkiego zoo". Współczesną cywilizację uznał w nim za rodzaj szklarni, w której przy pomocy nowoczesnej techniki i genetyki można dziś "hodować" ludzkie istoty.

Reklama

Jego oponentów rozwścieczyła nie tylko ta nieco ekstrawagancka metafora zapożyczona od innego wielkiego niemieckiego myśliciela Fryderyka Nietzschego. Krytykę wzbudziło zwłaszcza użycie słowa "hodowla", które w Niemczech kojarzy się przede wszystkim z nazistowskimi eksperymentami genetycznymi. Podejrzewanie Sloterdijka, który wywodzi się z lewicowej tradycji krytyki społecznej, o nazistowskie sympatie, było oczywiście kompletnie absurdalne, ale ten spór stał się jedną z gorętszych debat intelektualnych we współczesnych Niemczech. I jednym z najważniejszych elementów trwającej od lat dyskusji o dziedzictwie nazizmu.

Cynizm nasz powszedni
Ale sława Sloterdijka nie zaczęła się od "Reguł ludzkiego zoo". Zyskał ją znacznie wcześniej, publikując w 1983 roku "Krytykę cynicznego rozumu", jedno z najbardziej oryginalnych dzieł współczesnej filozofii. Jego główna teza jest tyleż oryginalna, co prosta. Cynizm, twierdzi Sloterdijk, stał się najważniejszą cechą współczesnych rozwiniętych społeczeństw. Jest potężną bronią, która unicestwia wszelką krytykę tego społeczeństwa. Krytycy, ci z lewa i ci z prawa są bezradni, bo ich argumenty zawsze w końcu natrafiają na niewzruszony mur cynizmu. Współczesny cynik jest od nich wszystkich "mądrzejszy", ponieważ rozumie, że wszystkie idee są iluzją w społeczeństwie, w którym najbardziej pożądaną umiejętnością jest przystosowanie do istniejących warunków. W porównaniu z nim zarówno prawicowi konserwatyści, jaki i lewicowi rewolucjoniści okazują się więc naiwnymi marzycielami. Próbują pouczać cynika o marności jego sytuacji albo opresyjności społeczeństwa, ale ten drwi sobie z ich "lepszej wiedzy". Postępuje wbrew niej i… wychodzi na swoje.


Potężnym rozsadnikiem nowoczesnego cynizmu są wedle Sloterdijka media. Nieustannie potwierdzają one cyniczną diagnozę sytuacji: wszystko jest iluzją. Informacje o świecie, opakowane w formułę dramatycznego newsu stają się coraz bardziej nierealne. Ich liczba przekracza przy tym wszelkie możliwości ludzkiej percepcji. Wszystkie stają się więc koniec końców takie same: informacja o ofiarach wielkiego kataklizmu ma ten sam status, co news na temat kolejnego romansu telewizyjnej gwiazdki.

Najgorsze, zdaniem Sloterdijka, jest zaś w tym wszystkim to, że media stawiają sobie często zadanie obrony etyki i "wartości". Cynizm świętuje tu swój wielki triumf: "W asyście tyleż sentymentalnego, co załganego moralizmu, tworzy się obraz świata, wewnątrz którego dziennikarski pęd za sensacją bez przeszkód może wywierać swe uwodzicielskie i ogłupiające oddziaływanie". Medialnego cynizmu nie zwalczy żadna krytyka, bo świetnie potrafi on wchłonąć i zinstrumentalizować na własne potrzeby jej argumenty. Dziś - przekonuje Sloterdijk - wszyscy jesteśmy cynikami spokojnie zasypiającymi przed migoczącym ekranem telewizora. Książka o świadomości cynicznej nie jest w istocie jej krytyką w potocznym sensie, ale raczej ironiczną obserwacją i lustrem, w którym powinien rozpoznać się każdy z czytelników.

W Kryształowym Pałacu
Po "Krytyce cynicznego rozumu" Sloterdijk wydał szereg książek, w których wciąż zadawał jedno właściwie pytanie: czym jest współczesna cywilizacja traktowana jako środowisko życia człowieka? Poszukiwał metafor, symbolicznych określeń, z pomocą których można by na to pytanie odpowiedzieć i trafnie opisać sytuację, dzisiejszą sytuację jednostki ludzkiej. Jedną z takich metafor było wspomniane wcześniej "ludzkie zoo". Inną, nieco mniej kontrowersyjną, ale podobną w treści stał się Pałac Kryształowy, czyli londyński Crystal Palace, historyczna budowla wzniesiona przy okazji Wystawy Światowej w 1851 roku. Służył on m.in. jako gigantyczna szklarnia, w której trzymano egzotyczne okazy roślin. Dla Sloterdijka ten niegdysiejszy "cud" nowoczesnej architektury jest zarazem świetnym symbolem całkiem współczesnych marzeń zachodniego społeczeństwa o "końcu historii". Cywilizacja jako cieplarnia, w której można bezpiecznie zażywać luksusu - oto zdaniem filozofa dominująca dziś na Zachodzie idea. Współczesna technologia może łatwo uczynić tego rodzaju marzenia rzeczywistością. Dzisiejszy człowiek Zachodu doskonale zdaje sobie z tego sprawę i nie pragnie już żadnych nowych zdobyczy poza coraz większym komfortem i bezpieczeństwem.


Reklama

W Kryształowym Pałacu nie ma więc konfliktów ani ideowych sporów. Wszelkie osobiste przekonania stają się zbędne albo ograniczają się do banalnej sfery codziennych zajęć. Potrzeby "wyższe" zostały zastąpione przez potrzeby czysto fizyczne. Nikt nie potrzebuje tu polityki, a jedynie sprawnego zarządzania. Zadaniem władzy, zauważa Sloterdijk, "ma być odtąd wspieranie i ochrona dobrotliwego skostnienia". Dominującym uczuciem jest nuda rozpraszana przez coraz bardziej wyrafinowane produkty rozrywkowego przemysłu. W Kryształowym Pałacu współczesnego kapitalizmu ludzkość wiedzie więc egzystencję hodowlanych zwierząt albo luksusowych okazów roślin, których dogląda uzbrojone w nowoczesną technologię państwo.

Iluzja terroryzmu
Jedynym zagrożeniem dla tej sielanki może być terroryzm. Terrorysta to ktoś za wszelką cenę pragnący zakłócić klimatyzowany spokój Kryształowego Pałacu. Jego działania to powrót historii do świata posthistorycznego. Ale, twierdzi Sloterdijk, zagrożenie to jest bardziej wyimaginowane niż realne. Przy obecnym rozwoju technologii kontroli prawdopodobieństwo zamachu porównywalnego z atakami z 11 września jest bliskie zeru. Jego wizja może być jednak wygodnym narzędziem władzy. Nie dlatego, że pragnie ona do czegokolwiek mobilizować obywateli - wręcz przeciwnie. Pragnie raczej zaszczepić w nich potrzebę bezpieczeństwa, która z kolei uzasadni jej coraz to nowe niedemokratyczne posunięcia. Przykład Stanów Zjednoczonych pod rządami ekipy Busha jest tu wedle Sloterdijka bardzo znaczący. Skutecznie podsycany strach przed terroryzmem służy tam jako usprawiedliwienie dla ograniczania praw obywatelskich. Odwraca też uwagę od bardziej realnych problemów społecznych.


Dość podobnie wygląda sprawa w Unii Europejskiej - tym najdoskonalszym ucieleśnieniu marzeń zachodnich Europejczyków o bezpiecznej cieplarni. Sprawa nielegalnych imigrantów rozpala spory, ale w gruncie rzeczy jest tylko elementem manipulacji mającym uzasadniać jeszcze sprawniejsze zamykanie "obcym" dostępu do bogactw i bezpieczeństwa Kryształowego Pałacu.

Czy Polacy, jako do niedawna jeszcze "obcy" przybysze i nowi członkowie Unii, uczestniczą już w tej utopii wielkiej cieplarni? Inny przybysz z Europy Wschodniej, Fiodor Dostojewski, patrzył wszak na londyński Crystal Palace z nienawiścią jako na ostateczny przykład skarlenia Zachodu. Czy nasze marzenia niczym nie różnią się dziś od marzeń zachodnich Europejczyków o luksusie i bezpieczeństwie? Gdy zadaliśmy Sloterdijkowi to pytanie w jednym z wywiadów, jakich udzielił "Europie", odpowiedział: "Jestem przekonany, że [Polacy] staną się tacy, jak wszyscy Europejczycy. To nie jest ani dobre, ani złe. To po prostu nieuniknione". Czy rzeczywiście? Także o to będzie można zapytać Sloterdijka w trakcie naszej debaty.