Czy to właśnie kryło się za słowami z expose premiera Tuska o konieczności podniesienia lekarskiej godności i o zdynamizowaniu zmian w służbie zdrowia? Nadzieje rozbudzone przez PO w kampanii wyborczej były piękne, expose premiera tylko je potwierdziło, a decyzje są, jakie widać: rozczarowujące i złe dla polskich lekarzy.

Reklama

Platforma Obywatelska oczywiście tłumaczy teraz, że odziedziczyła po PiS taki, a nie inny budżet i nie umie w nim znaleźć pieniędzy na dodatkowe godziny lekarskich dyżurów. To jednak oczywiste mydlenie oczu. Po pierwsze, to dziwne, że idąc do wyborów, partia z tak dużymi ambicjami nie monitorowała założeń budżetowych. Może gdyby wysiliła się i zapoznała z realną sytuacją państwowej kasy, nie szastałaby na lewo i prawo obietnicami bez pokrycia. O ile można to było zrozumieć w czasie kampanii, o tyle w expose powinny już paść realne zapowiedzi. PO dopiero teraz jednak zorientowała się, że naobiecywała za dużo.

Po drugie, ostatnimi decyzjami PO zdejmuje przywdzianą niedawno solidarną maskę i pokazuje swe prawdziwe oblicze ugrupowania skrajnie liberalnego. Słyszymy zapowiedzi, że rząd uczyni wszystko, by zmniejszyć przyszłoroczny deficyt budżetowy o blisko 2 mld zł - czyli z grubsza tyle, ile brakuje dla lekarzy. Ja zaś apelowałbym, by zamiast skupiać się na wskaźnikach finansowych, pochylił się nad realnymi społecznymi potrzebami. Czy mniejszy deficyt jest cenniejszy niż życie obywateli? To nie jest myślenie partii obywatelskiej, lecz starego dobrego Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Wskaźniki ponad wszystko! A w interesie społecznym leży podniesienie płac lekarzy - to dziś o wiele ważniejsze niż zmniejszanie deficytu.

I po trzecie wreszcie, to śmiech historii, że Platforma po dojściu do władzy odwleka wejście w życie rozwiązań, za którymi sama w Sejmie głosowała. Gdzie słowa, a gdzie czyny, panie i panowie ministrowie?!

Reklama