To bardzo racjonalne podejście i dobrze byłoby, gdyby w przyszłości stało się ono normą w stosunkach polsko-rosyjskich, w których - nie ma co ukrywać - jest jeszcze wiele różnych problemów, jak chociażby bezpieczeństwo energetyczne i Gazociąg Północny, rozmieszczenie w Polsce elementów tarczy antyrakietowej czy rozwój stosunków między Rosją a Unią Europejską. Na razie jednak wrażenie robi sam fakt prowadzenia rozmów, choć niedługo potrzebne będą również konkretne ich wyniki.
A te nie muszą być wyłącznie abstrakcyjne. Dojście do porozumienia i osiągnięcie zgody jest w zasięgu możliwości. Wystarczy, by w każdym przypadku różnicy zdań oba państwa przeanalizowały swoje podejście i znalazły punkty, w których się zgadzają. Często okazuje się bowiem, że przyczyną konfliktu jest różne podejście do rozwiązania jakiegoś jednego, konkretnego problemu.
Tak jak w przypadku Gazociągu Północnego, gdzie i Donald Tusk, i jego rosyjscy partnerzy zgodzili się, że Europie zależy na stabilności dostaw surowców energetycznych i bezpieczeństwie tranzytu. I że losy przesyłanego gazu nie powinny zależeć od zmiennej sytuacji politycznej w tym czy innym kraju tranzytowym. Zgoda Polski i Rosji w kwestii bezpieczeństwa dostaw gazu jest bardzo ważna i będzie dobrym sygnałem dla Ukrainy w jej nowym sporze z Gazpromem.
Również w kwestii tarczy antyrakietowej Polska i Rosja znalazły punkt zgody - dla obydwu krajów priorytetem jest bezpieczeństwo Europy. Owszem, różnimy się w ocenie tego, czy tarcza jest w stanie obronić Europę, ale priorytet mamy ten sam - bezpieczeństwo kontynentu i niedopuszczalność jednostronnych działań. Takie drobne sukcesy są bardzo ważne, ponieważ tworzą podstawę dla dalszych rozmów. A myślę, że kontynuacji dialogu pomoże niewątpliwie dobra atmosfera, w jakiej odbyła się ta wizyta. Nawet nieprzyjemne sprawy, takie jak choćby ostatnie ochłodzenie w dwustronnych stosunkach, były raczej przedmiotem żartów niż złośliwości.
Wygląda na to, że w gruncie rzeczy lubimy się, a nieporozumienia wywołują zaszłości historyczne - i to tylko dlatego, że do ich opisywania używamy innego języka. Dobrze się więc stało, że politycy znaleźli wspólny język.