Wiadomo, że każde wychylenie się znanego polityka poza linię oddzielającą zachowanie sztuczne od fajnego wzbudzi szał krytyki nadętej ferajny. Wiadomo tym bardziej, że każdy dobry uczynek zostaje ukarany. I wiecie, co? Warto znosić małostkowość oraz wrogość – i robić swoje. Argument, że "rządzący" (dyskusyjne, na ile polska głowa państwa jest „rządząca”) nie powinni zwracać się do rodaków, by ci wspomagali służbę zdrowia, jest szczególnie niemądry. Państwo to nie firma, wobec której obywatele są klientami. To wspólnota, w której służby państwowe odgrywają ważną rolę, nie mając jednak monopolu (inaczej jest w Korei Północnej). Jest naturalne, zwłaszcza w momentach wyjątkowych, że "państwo – administracja" i "państwo – wspólnota obywateli" działają razem. Prezydent, który przykłada rękę do akcji wzmacniającej solidarność Polaków w obecnych czasach, zachował się przykładnie.
A wypominanie talmudycznego cytatu… Ci, którzy nie mogą przyjąć do wiadomości, jak bardzo wspólne jest dziedzictwo polsko-żydowskie, ujawniają się przy najróżniejszych okazjach, zawsze i wszędzie, błądząc i szkodząc. Jeżeli rzeczywiście Duda inspirował się Talmudem, to bardzo dobrze. Mogła być to inspiracja świadoma lub nie: dziedzictwo kulturowe ma właśnie taką cechę, że jest dla nas naturalne. Oczywiście, Talmud jest ogromny, zatem zawiera tysiące uniwersalnych myśli i poetyckich zapisów, „cień mgły” też zapewne tam występuje, podobnie jak „moc truchleje”. Mam jednak nadzieję, że Pałacowi Prezydenckiemu nie przyjdzie do głowy gorąco zaprzeczać, że z czym, jak z czym, ale z Talmudem to polski prezydent nic nie ma wspólnego.
Reklama