Zacznę od problemu, którym autor otwiera swoje rozważania: "(…) nauka powinna przygotować społeczeństwa do zmian instytucjonalnych i nowej strategii rozwoju bez wzrostu, a nie podążać za koniunkturą gospodarczą i służyć korporacjom w ich wyścigu o zyski". Co do drugiej części tej opinii – zgoda. Tego typu badaczy Stanisław Lem określił jako "naukowców wychowanych pod stołem". Żeby było jasne – to nie są naprawdę naukowcy.