Jest pan autorem książki o najbardziej seksownym tytule w historii publikacji ekonomicznych "More Sex is Safer Sex: The Unconventional Wisdom of Economics" (Im więcej seksu, tym jest on bezpieczniejszy: niekonwencjonalna mądrość ekonomii). Nie zmienił pan w tej kwestii zdania od premiery książki w 2007 r.?
Oczywiście, że nie. Chociaż mówiąc szczerze, nie wiem, jak dzisiaj kształtują się statystyki związane z tą tematyką.
Niezbyt wesoło. Ludzie uprawiają coraz mniej seksu.
Reklama
Z punktu widzenia teorii ekonomicznej to zaskakujące zjawisko. Teoretycznie, gdy ludzie się bogacą, mają więcej wolnego czasu, stać ich na zabezpieczenia, powinni więc uprawiać więcej seksu. Najwyraźniej w grę zaczęły wchodzić inne czynniki.
Reklama
Niektórzy twierdzą, że można wiązać to z pogarszającym się dobrostanem psychicznym społeczeństw. Rośnie liczba przypadków nerwic, depresji i ochota na seks spada. To dobre wyjaśnienie?
Tak, ale możliwe też, że ludzie mają coraz więcej innych rozrywek – np. gry wideo. W ekonomii trwa gorąca dyskusja, co jest przyczyną stagnacji w produktywności pracowników, z którą mamy do czynienia od 20 lat. Istnieją dane wskazujące, że za tym fenomenem niemal w całości stoi rosnąca popularność gier wideo. Dlaczego więc nie miałyby one stać także za spadkiem popularności seksu? Gry mogą przecież odciągać ludzi nie tylko od pracy...
Gry wideo jako największe źródło problemów współczesnego społeczeństwa?
(śmiech) To zdecydowanie zbyt mocne stwierdzenie.
Niestety mam do pana więcej pytań o bezpieczeństwo niż o seks. Polski wiceminister finansów straszy, że możliwy jest drugi lockdown – wirus wciąż szaleje, a ludzie nie stosują się do zaleceń sanitarnych. Może ma rację i bezpieczeństwo jest ważniejsze niż wolność?
To jest kwestia naszego apetytu na ryzyko i tego, jak wyceniamy nasze życie.
Jest bezcenne.
Naprawdę? A kto tak twierdzi?
Wszyscy, jeśli ich o to zapytać.
Nikt tak nie twierdzi w praktyce. Gdybyśmy uznawali życie za bezcenne, nie podejmowalibyśmy żadnych ryzykownych działań. Nawet aspiryna byłaby zakazana, bo rocznie umiera przez nią kilka osób. Życie byłoby bezbarwne, prawda?
Za to bezpieczne.
Ale nikt nie pragnie absolutnego bezpieczeństwa. Codziennie czymś ryzykujemy. Tolerujemy rzeczy, które mogą nas zabić, bo koszt pozbycia się ich byłby zbyt duży. Albo nie chcemy wylać dziecka z kąpielą, czyli pozbyć się korzyści, które dzięki nim uzyskujemy. Każdy z nas jest na co dzień swoim własnym menedżerem ryzyka.