Jak już po wyjeździe polityka do Niemiec ustalili dziennikarze, Federalna Służba Bezpieczeństwa zaczęła operację, która miała się zakończyć zamordowaniem Nawalnego od razu po tym, jak ogłosił zamiar startu w wyborach prezydenckich w 2018 r. Do tamtego głosowania go nie dopuszczono, bo władze zawczasu zadbały o wyrok skazujący w sfingowanej sprawie, który uniemożliwiał ubieganie się o najważniejsze stanowisko.
Gdy w sierpniu 2020 r. spróbowano go otruć, Władimir Putin przekonywał, że "gdyby chciano, toby otruto", jednak mit o wszechmocy rosyjskich służb jest daleki od rzeczywistości. Dość powiedzieć, że gdy w 2016 r. próbowały zorganizować pucz w Czarnogórze, finansowały go przekazami przez Western Union z adresem zwrotnym siedziby wywiaduwojskowego.