DGP: Co wynik niedzielnych wyborów w Niemczech mówi o przyszłości relacji polsko-niemieckich?
Tomasz Krawczyk: Nie wiemy jeszcze, czy to Olaf Scholz, kandydat zwycięskiej SPD, zostanie kanclerzem, bo może być tak, że po raz pierwszy to nie dwie największe partie zdecydują o tym, kto będzie szefem rządu, lecz FDP i Zieloni. W najbliższych dniach dojdzie do spotkania tych partii. Kanclerzem może zostać Scholz, ale nadal szanse ma Armin Laschet lub też inny kandydat CDU, jeśli partia ta zdecyduje się na wymianę swojego lidera.
Niezależnie jednak od tego, odejście Angeli Merkel oznacza duże zmiany w relacjach polsko-niemieckich. Zmieni się wrażliwość na polskie sprawy u osoby stojącej na czele niemieckiego rządu. Nie będzie już w Berlinie tej otwartości do słuchania polskiego głosu ani zrozumienia, że Europa Środkowa działa nieco inaczej. Będzie trudniej.
Od czego zależy utrzymanie się u władzy przez CDU?
Zarówno CDU, jak i SPD potrzebują poparcia FDP, a temu ugrupowaniu pod względem programowym o wiele bliżej jest do chadeków niż do socjaldemokratów. Myślę, że nie bez znaczenie jest też to, że Laschet od wielu lat przyjaźni się z Christianem Lindnerem (liderem liberalnej FDP – red.). I nie jest to relacja polityczna, lecz przyjaźń zupełnie prywatna. Już dwukrotnie w historii Niemiec zdarzała się rzecz odwrotna – że CDU znacząco wygrywała wybory, a rząd tworzyły SPD i FDP.