Generał, pytany w Programie Pierwszym Polskiego Radia, jaki jest cel kontynuowanych przez Rosję ataków na cele cywilne na Ukrainie, takie, jak m.in. szpital położniczy w Kijowie, czy dzielnica mieszkalna w Charkowie odparł, że "to ludobójstwo".

Reklama

Gen. Skrzypczak: Rosjanie chcą sterroryzować mieszkańców miast

Rosjanie chcą sterroryzować mieszkańców miast, chcą wygonić ich z tych miast, a miasta chcą zburzyć, zdewastować, pozbawić ich warunków do normalnego funkcjonowania, do życia - tłumaczył. Według niego, "to jest terroryzm ogniowy, który ma przekonać ludzi, że każda obrona jest bezcelowa, bezsensowna, i że wszyscy ci, którzy chcą bronić miast, będą pogrzebanie w ich ruinach".

Na uwagę, że docierają bardzo niepokojące informacje o używaniu przez Rosję m.in. bomb kasetowych, czy bomb termobarycznych, czyli broni zakazanych przez konwencje międzynarodowe, generał dodał, że - według niego - "Rosjanie sprowadzili systemy rakietowe TOS, które takie pociski termobaryczne wystrzeliwują". Rosjanie testowali te pociski w ubiegłym roku. W tej chwili, a widzieliśmy to na filmach, te wyrzutnie przemieszczają się w kierunku i Kijowa, i Sum, i Chersonia. W związku z tym Rosjanie będą prawdopodobnie tych pocisków używali, a już ich użyli epizodycznie; ale podejrzewam, że będą używali" - powiedział. Generał podkreślił, że "to jest straszna broń, która wyniszcza, zabija, wypala, wysysa; to jest porażające, to broń zakazana".

Reklama

Były szef Wojsk Lądowych Wojska Polskiego był też pytany, dlaczego Ukraińska Armia nie atakuje z powietrza bardzo długich rosyjskich konwojów wojskowych.

Wydaje się, że Ukraińcy nie mają teraz takich możliwości. To, co mieli, to prawdopodobnie zużyli. (...) Być może zapasy środków, które mieli, już wyczerpali, bo przez pierwsze 5 dni operacji wykonywali uderzenia środkami różnego typu, głównie dronami. Mają również wyrzutnie rakiet, które mogłyby takie uderzenia wykonać, jak na kolumny (wojskowe). A może czekają na lepszy moment. Mam nadzieję, że czekają - powiedział.

Kto panuje w powietrzu?

Pytany, kto właściwie panuje w powietrzu nad Ukrainą, a w tym kontekście o zapowiedzi przekazania przez sojuszników z Unii Europejskiej 70 samolotów na Ukrainę oraz o sygnałach, że te samoloty już zostały przemieszczone na Ukrainę i chodzi o 70 samolotów MIG-29, SU-25 z Polski, Bułgarii i ze Słowacji, gen. Skrzypczak ocenił, że będzie to "bardzo istotna pomoc dla lotnictwa ukraińskiego, o ile Ukraińcy mają tylu pilotów, żeby te samoloty obsadzić". Jak wyjaśnił, "przewiduje się, że w przypadku wojny na (jeden) samolot musi być dwóch pilotów".

Reklama

Chodzi o zamianę pilotów, bo jeden pilot nie może mieć tyle "samoloto-lotów", jak to się nazywa. Pilot powinien wykonać maksymalnie dwa "samoloto-loty" ciągu dnia operacji, a w związku z tym przyjmuje się w naszych obliczeniach, że na (jeden) samolot powinno być co najmniej dwóch pilotów; jeżeli jest 70 samolotów, to powinno być 140 pilotów; a czy tylu mają, nie wiem - powiedział.

Odnosząc się do kwestii przewagi w powietrzu, generał broni przypomniał deklaracje Rosjan po drugim dniu inwazji na Ukrainę, że mają przewagę w powietrzu i tam panują, jednak - jak zaznaczył - "okazuje się, że nie całkowicie, ponieważ Ukraińcy również wykonują działania, głównie lotnictwem myśliwskim i zwalczają lotnictwo rosyjskie skutecznie".

Polskie zestawy "Piorun"

Oficer był też pytany o polskiej produkcji przeciwlotnicze, przenośne zestawy rakietowe "Piorun", które Polska dostarcza na Ukrainę, które mogą być wykorzystane przeciwko samolotom i śmigłowcom. Jest to doskonała broń, zwalcza samoloty do wysokości prawdopodobnie do 3,5 - 4 kilometrów wysokości na odległość około 8 kilometrów, i każdy śmigłowiec - zaznaczył.

Były wiceszef MON był także pytany o obecna sytuację na froncie walk oraz zdolność do ewentualnego przejęcia przez Ukrainę inicjatywy wojennej w kontekście niedawnych informacji dowództwa wojskowo-politycznego o tym, że "udało się przechwycić inicjatywę wojenna w walce z rosyjska inwazją".

Według mojej wojskowej oceny, te deklaracje są przedwczesne. Być może na pewnych rejonach, na pewnych odcinkach frontu taką inicjatywę taktyczną, lokalną. Natomiast operacyjnie tej inicjatywy nie mają - oceni9ł.

Generał zwrócił uwagę, że we wtorek mamy szósty dzień operacji i - jak mówił - "przewiduję, że siódmy, ósmy dzień operacji, a w zasadzie jutrzejszy dzień, siódmy dzień operacji będzie decydujący".