Akcesji Finlandii i Szwecji do NATO nie można porównywać z rozpadem Związku Radzieckiego i likwidacją Układu Warszawskiego. Nie tylko z powodu skali. Także dlatego, że – w przeciwieństwie do sytuacji Polski z końca ubiegłego wieku – akurat przed obydwoma krajami nordyckimi drzwi Paktu stały od dawna otworem. Tyle że one wcale nie zamierzały ich przekraczać. Tym bardziej nie należy lekceważyć znaczenia wolty Szwedów i Finów dla układu sił – nie tylko w Europie.
Mały sporo może
Do NATO chcą wstąpić dwa kraje stosunkowo niewielkie, o łącznie niespełna 16-milionowej populacji i budżetach obronnych (znów łącznie) na niezbyt imponującym poziomie kilkunastu miliardów dolarów rocznie. Pozory mogą jednak mylić: warto pamiętać, że w dzisiejszych czasach o potędze kraju decyduje nie liczba możliwych do zmobilizowania w charakterze mięsa armatniego poborowych, lecz także dobra organizacja struktur państwa, efektywna gospodarka oraz innowacyjność technologiczna i edukacyjna – a akurat pod tymi względami Szwecja i Finlandia należą do światowej ekstraklasy.
Warto też docenić to, że mimo mającej długie tradycje neutralności oba państwa dysponują relatywnie silnymi armiami oraz znaczącym potencjałem przemysłu zbrojeniowego. Wydają na obronność niewielkie (przynajmniej na tle natowskich liderów) pieniądze, ale niezwykle przemyślnie. Efekt to możliwość błyskawicznego rozwinięcia – w razie konieczności – niskich (czyli na co dzień niezbyt kosztownych) stałych stanów sił zbrojnych do poziomu nawet ponad 350 tys. (Finlandia) i 75 tys. (Szwecja) ludzi. Co ważniejsze: ludzi bardzo dobrze wyszkolonych, uzbrojonych i wyposażonych. Szwedzka marynarka wojenna ze swymi nowoczesnymi korwetami zbudowanymi w technologii stealth jest przy tym już teraz przez wielu specjalistów uważana za najsilniejszą na Bałtyku. Wysoko oceniane pod względem jakościowym jest także lotnictwo obu państw oraz ich systemy obrony powietrznej, podobnie jak siły specjalne. Wreszcie zarówno Szwecja, jak i Finlandia mają od lat uznane w hermetycznym świecie specjalistów od wywiadu i kontrwywiadu służby ogniskujące swą uwagę nie tylko na Rosji, lecz także na aktualnych i potencjalnych zagrożeniach w Arktyce, na tzw. zagrożeniach asymetrycznych związanych m.in. z wielkimi migracjami i ich skutkami, a także na cyberprzestrzeni.
Wszystko to w sposób trudny do przecenienia zwiększy niebawem aktywa NATO. Tym bardziej że Szwedzi i Finowie – mimo formalnie neutralnego statusu – mają już spore doświadczenie we współpracy z Sojuszem Północnoatlantyckim, więc bynajmniej nie będą uczyć się interoperacyjności od zera. Nasilenie wspólnych przedsięwzięć nastąpiło zresztą w ostatnich latach, ewidentnie pod wpływem narastającej groźby agresywnych zachowań rosyjskich.