DGP: Jakie są szanse na nowe polsko-izraelskie otwarcie czy też, po sporze o k.p.a., na gest podobny do wspólnej historycznej deklaracji premierów Mateusza Morawieckiego i Binjamina Netanjahu?
Ja’akow Liwne: Pół roku temu przyjechałem do Polski z jasnym zamiarem przywrócenia relacji polsko-izraelskiej na właściwe tory. Po fali kryzysów, których doświadczyliśmy od początku 2018 r. Kryzys w tych relacjach miał związek z kwestiami historycznymi i różnymi ustawami. Powinniśmy znaleźć lepszy, właściwy sposób rozmawiania o przeszłości. Jestem pewien, że wszyscy się zgodzimy z tym, że przeszłości już nie da się zmienić i nikt z nas nie może pozwolić na pisanie historii od nowa. Musimy zaakceptować ją taką, jaka jest. Z jej wszystkimi przyjaznymi i tragicznymi zdarzeniami, zarówno w Polsce, jak i w Izraelu. Kiedy mówię o historii, to mam na myśli nie tylko te najtragiczniejsze wydarzenia dla Polaków i Żydów podczas II wojny światowej i Szoa, lecz 1000 lat wspólnego życia na tej ziemi. Żydzi żyli w Polsce od samego początku jej powstania. Pierwsza wzmianka o Polsce w światowych źródłach historycznych była spisana przez żydowskiego podróżnika. Jest to jedna z pierwszych rzeczy, której dowiadujemy się podczas zwiedzania Muzeum Polin.
Musimy patrzeć na ten długi okres historii, mówić o nim i wyciągać z niego właściwe lekcje. Z tego punktu widzenia możemy prowadzić rozmowy na różne sposoby.
Reklama
Jakie konkretnie działania zamierza pan podjąć, aby ten cel - właściwe tory w relacjach Polska-Izrael - osiągnąć?
Myślę, że zostanie on osiągnięty poprzez dobrą wolę z obydwu stron.
Co konkretnie ma pan na myśli. Czy w ostatnim czasie doszło do jakichś wydarzeń, które zapowiadałyby pomyślną współpracę w przyszłości?
Myślę, że widzieliśmy już sporo oznak dobrej współpracy między Warszawą a Jerozolimą. Jedną z nich było przysłanie mnie tutaj, kilka dni po wybuchu wojny w Ukrainie. Następnie odbyły się rozmowy między naszymi prezydentami - Andrzejem Dudą oraz Jicchakiem Herzogiem. Obie strony chcą powrotu do normalnych, bardzo dobrych relacji, które mieliśmy wcześniej. Patrząc z dłuższej perspektywy, relacje dyplomatyczne między Polską a Izraelem zostały odnowione po roku 1989, po upadku komunizmu. Z oczywistych powodów wcześniej ich po prostu nie było. Komunistyczna Polska była antyizraelska i były w niej nastroje antysemickie. Po 1989 r. moi poprzednicy po izraelskiej i polskiej stronie mogli rozpocząć budowanie tych relacji od zera. Byliśmy w stanie osiągnąć bardzo wiele, nie tylko w sferze dyplomatycznej i politycznej, lecz także, co wydaje mi się nawet ważniejsze, w kontaktach między naszymi narodami. Na przykład przed pandemią COVID-19 do Polski co roku przyjeżdżało 300 tys. turystów z Izraela, co jest znaczącą liczbą jak na państwo naszej wielkości. Z kolei prawie 200 tys. polskich turystów corocznie odwiedzało Izrael, żeby zobaczyć Tel Awiw, odpocząć nad Morzem Śródziemnym i odwiedzić święte miejsca. Obserwowaliśmy tę wyraźną tendencję pogłębiania się relacji z każdym rokiem także w zakresie kontaktów bilateralnych, współpracy międzynarodowej w zakresie gospodarki i bezpieczeństwa. Powinniśmy powrócić do tych dobrych relacji, które istniały między Polską a Izraelem do stycznia 2018 r., i rozwijać je jeszcze bardziej. Jestem pewien, że to możliwe.