Joachim Brudziński powiedział, że to dla PiS szczęście, że „nie mamy Grzegorza Schetyny, który trzyma za uzdę wszystkich parlamentarzystów”. Z tego, co słyszałem, nie jest to żadna przenośnia. W PiS naprawdę wierzą, że posłowie PO są trzymani za uzdę. Kiedy tylko rozszerzają się im chrapy, Schetyna trzaska im nad uchem bacikiem. Gdy jednak zaczynają się lenić, Schetyna wchodzi im na kark i dźga ostrogą. Za pierwszym razem lekko, za drugim tak, że aż rżą.

Reklama

Wszystko to wiem od posła, którego dla dobra „Dziennika” i jego Czytelników upiłem winem jabłkowym. – Słuchaj – pytam. – A u Was to co? Nie dźgają? Nie każą chodzić w liberii? Nie biją?

– No, biją, co mają nie bić – zdziwił się poseł. – Tylko że, Janek, jak słowo, kurde, o tym nie wolno nam nigdy zeznawać.