Według prognozy rządowej w najbliższych latach będziemy się zbliżać z długiem do progu 60 proc. PKB, deficyt finansów publicznych w tym i następnym roku wyniesie ponad 5 proc. PKB, jesteśmy drudzy w Unii Europejskiej po Węgrzech pod względem wysokości kosztów obsługi długu. Siadły dochody podatkowe, luka VAT znowu rośnie, a po stronie wydatkowej mamy ogromne wydatki zbrojeniowe, wysokie transfery socjalne i dziurę w nakładach na ochronę zdrowia i edukację. Do tego dojdą liczne i drogie obietnice przedwyborcze. Jest niemal pewne, że w przyszłym roku zostaniemy objęci przez Komisję Europejską procedurą nadmiernego deficytu (EDP). Aby to wszystko spiąć w całość, i to pod nadzorem procedury EDP, będzie chyba potrzebny „superman finansów”, a nie minister finansów.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ W CZWARTKOWYM WYDANIU DGP>>>