Barbie Latza Nadeau w swojej książce opowiada o południu Włoch, wszechobecnych tam organizacjach mafijnych, takich jak cosa nostra, camorra czy 'ndrangheta. W swojej książce "Matki chrzestne. Kobiety mafii, które sięgnęły po władzę" pokazuje miejsce kobiet w strukturach mafijnych. W centrum jej zainteresowania są też społeczne i polityczne koneksje przestępców.

Reklama

Piszesz o mafii, zbrodniach, zapuszczasz się w tereny co najmniej niebezpieczne. Towarzyszy ci strach?

Głupotą byłoby się nie bać, zwłaszcza gdy jesteś dziennikarzem śledczym. Ale jeśli poddajesz się strachowi, nie możesz pracować. Robimy to, bo lubimy adrenalinę, bo chcemy, by pewne historie zostały opowiedziane. Ryzyko tak naprawdę nas otacza, jest wszędzie. Moje dzieci nienawidzą mojej pracy. Teraz są dorosłe i mogą już czytać moje książki, które wcześniej nie były dla nich odpowiednie, bo piszę o zbrodniach, o niewolnicach seksualny, handlu żywym towarem, czyli o rzeczach nieodpowiednich dla dzieci. Nigdy nie byłam w takim niebezpieczeństwie jak Roberto Saviano, autor "Gomorry", który musi mieć cały czas ochronę, bo camorra wydała na niego wyrok śmierci. Znam go i wiem, że gdy pisał swoją pierwszą książkę, nawet nie podejrzewał, co na niego spadnie. Opisywał skomplikowane powiązania grup przestępczych z biznesem i administracją, ujawniał tajemnice. To nie uchodzi bezkarnie w świecie mafii. Dziennikarze to dziwny gatunek, lecą jak ćmy tam, gdzie dzieją się sprawy ważne, niebezpieczne.

Co sprawiło, że zainteresowałaś się Pupettą, czyli Assuntą Marescą?

Lady Camorra, jak ją nazywano, była sławna. Gdy ujrzałam ją po raz pierwszy, w jej domu w Castellamare di Sabia, kruchą, wystylizowaną, umykającą starości, zobaczyłam, że jest pod wieloma względami fascynująca. Przeczytałam o niej wszystko, co się dało, obejrzałam programy z jej udziałem i filmy, które opowiadały jej historię. Pupetta była swego rodzaju celebrytką. Pierwsza kobieta, związana z mafią, która wyłamała się ze schematów. To było w latach pięćdziesiątych. Zabiła człowieka, który zlecił morderstwo jej męża. Wzięła sprawy w swoje ręce, bo nikt jej ukochanego nie chciał pomścić, policja też zignorowała jej zeznania. Miała 18 lat, była w ciąży. Trafiła za to do więzienia. Pupetta wywodziła się z rodziny camorrystów. Jej pierwszy mąż, Pasqualone, ten, dla którego pierwszy raz zabiła, też oczywiście należał do mafii.

Reklama
Barbie Latza Nadeau przez długi czas dokumentowała swoją książkę. / Materiały prasowe

Pupetta, czyli laleczka?

Była piękna. Wygrała nawet lokalny konkurs piękności. Potem wykorzystywała swoją urodę. Po morderstwie, gdy rozpoczął się jej proces, stała się bardzo popularna. Gazety chętnie pisały o młodziutkiej, pięknej kobiecie, która zabiła z miłości. Potem zyskała przydomek Lady Camorra.

Pupetta wyszła z więzienia i znowu związała się z człowiekiem z mafii?

Ale wybrała go sama. Paradoksalnie w pewnej mierze odzyskała panowanie nad swoim życiem. Po śmierci Pasqualone zapewne wydano by ją za kolejnego członka mafii, którego wybrałaby jej rodzina. Pupetta związała się potem z handlarzem narkotykami i bronią. Był to Umberto Ammaturo. Urodziła mu bliźnięta. Ammaturo zabił jej 18-letniego syna, Pasqualino, bo uznał, że jest dla niego zagrożeniem w mafii. Był zazdrosny o jego pozycję. Pupetta o tym wiedziała, ale mimo to została z Ammaturo. Nie chciała rozmawiać ze mną o Pasqualino. Pupetta pracowała z Umberto. Potem jeszcze dwa razy trafiła do więzienia, ciążyły na niej zarzuty o współudział w morderstwach.

Reklama

Pławiła się w swojej złej sławie?

Myślę, że teraz byłaby gwiazdą mediów społecznościowych, cieszyła ją sława, zła sława. Była doskonałą manipulatorką i świetnie potrafiła kłamać. Jestem przekonana, że podczas naszych spotkań kłamała wielokrotnie. Na pewno jedne sprawy koloryzowała, a inne - przemilczała.

Barbie Latza Nadeau pokazuje, jak wygląda pozycja kobiet w organizacjach mafijnych. / Materiały prasowe

Po jej śmierci, w 2022 r. neapolitańska policja zabroniła urządzenia jej publicznego pogrzebu. Podobało by jej się to?

Byłaby zachwycona, bo znowu głośno o niej mówiono i nawet po śmierci uznano, że może być niebezpieczna.

Zbierając materiały do książki "Matki chrzestne. Kobiety mafii, które sięgnęły po władzę" spotkałaś się z wieloma kobietami, związanymi z neapolitańskimi organizacjami mafijnymi. Udało ci się spotkać ze wszystkimi, z którymi chciałaś?

Kilka się rozmyśliło. Korzystałam z pomocy pośredników, żeby się z nimi umówić. Pomógł mi też Roberto Saviano. Rozmawiałam z tymi, które już wyszły z więzienia. Opowiadały o życiu, na które zostały skazane z powodu pochodzenia. Gdy się rodzisz w rodzinie mafijnej, nie możesz świadomie wybrać swojej drogi. Jesteś w pułapce, z której jedyną ucieczką bywa śmierć.

Byłaś też na osławionym osiedlu Le Vele w dzielnicy Scampia w Neapolu?

To było bardzo ciekawe przeżycie. To miejsce, skąd tzw. normalni ludzie uciekają, ale czułam, że muszę tam iść i rozmawiać. Nie mogłam nie skorzystać z okazji, żeby siąść twarzą w twarz z tymi kobietami. Trzeba poświęcić czas rozmówcom. Nie osądzać ich. To ludzie, którzy robią złe rzeczy. Często zastanawiałam się, kim mogłyby zostać te kobiety, które spotkałam, gdyby nie urodziły się w rodzinach mafijnych.

Jaką rolę mają do odegrania w organizacjach mafijnych kobiety?

Wychowują przede wszystkim kolejne pokolenia przestępców. Wpajają im zasady rządzące przestępczą kulturą, pokazują, co jest dobre, a co złe. Indoktrynują. Tłumaczą dzieciom, że to, co robią ich rodziny, jest zgodne z zasadami, racjonalizują przestępstwa. Tłumaczą, że nie można wybaczać, że trzeba się mścić. Mafia jest silna, bo ludzie szanują swoje rodziny i panujące tam pierwotne prawo. Ale losem kobiet rządzą mężczyźni, one są im podległe. Są uważane za mniej mądre i zdolne.

A tytułowe "Matki chrzestne"?

To kobiety, którym udało się przebić szklany sufit i zaczęły się piąć po szczeblach przestępczej kariery. Jest ich coraz więcej. Jest jeszcze jedna ważna sprawa, włoski wymiar sprawiedliwości potrafi lekceważyć kobiety, bo panuje powszechne przekonanie, że to niemożliwe, żeby należały do organizacji mafijnej. Rzeczywiście, nie są rytualnie przyjmowane, ale działają w jej ramach. Wykorzystują panoszącą się wszędzie mizoginię i dzięki temu mogą pozostać dłużej niezauważone.

Barbie Latza Nadeau pokazuje historie kobiet, które osiągnęły pewną pozycję w strukturach mafijnych. / Materiały prasowe

O co najmniej kilku z nich zrobiło się jednak głośno?

Tak, np. o Rosetcie Cutuolo, siostrze bossa camorry, Raffaele Cutolo. Miała przydomek Occh’eggguaccio (Lodowate Oczy) i zarządzała interesami brata podczas jego długich pobytów w więzieniu. Albo Teresa De Luca Bossa, która była szefową klanu Camorry. Objęła władzę, gdy jej brat poszedł siedzieć. Odniosła wiele przestępczych sukcesów. Była pierwszą kobietą, która została skazana we Włoszech na mocy artykułu 41-bis za przestępstwa mafijne. Trzeba tu wspomnieć, że włoskie społeczeństwo w ogóle jest seksistowskie. Włochy to nie jest dobry kraj dla kobiet. Jeszcze jedno, to że kobiety mogą stać na czele mafijnych klanów wcale nie znaczy, że cieszą się szacunkiem. Mogą zlecić zabójstwo, ale nie mogą np. rozwieść się z mężem.

Jak na skali brutalności plasują się kobiety, które działają w strukturach mafijnych?

Mszczą się okrutniej niż mężczyźni. Doskonale wiedzą, jak wyrządzić krzywdę, zranić rodzinę wroga. Nie cofną się np. przed zleceniem zabójstwa dziecka zdrajcy.

Wiesz bardzo, bardzo dużo o tym, jak działają organizacje mafijne we Włoszech i na świecie. Jak myślisz, dlaczego są tak silne i bezkarne?

Infiltrują wszystkie możliwe środowiska, rząd, sektor finansowy. Kilka lat temu głośna była sprawa mafia capitale (mafia stołeczna – red.), która działała w Rzymie. Nie udało się jednak miasta oczyścić z wpływów tej organizacji. Właściwie gdzie nie spojrzymy, widać wpływy mafijne. Prawą ręką Silvia Berlusconiego był Marcello Dell'Utri, związany z sycylijską cosa nostrą. Mówiono o nim, że jest „ambasadorem mafii”. Przykłady można mnożyć. Organizacje mafijne wydają się wszechmocne, tak wszechmocne, że trudno je wykorzenić. W 2006 r. podczas trzęsienia ziemi, które zrujnowało miasto L’Aquila zawaliła się szkoła, bo mafia sfałszowała certyfikaty antysejsmiczne.

Organizacje mafijne mają też wsparcie tzw. zwykłych ludzi. Massimo Denaro, boss cosa nostry, ukrywał się z powodzeniem przez 30 lat. To niemożliwe, żeby nikt go nie widział.

Organizacje mafijne mają sprzymierzeńców na każdym szczeblu społeczeństwa. Także podstawowym. Mafia daje np. pożyczki tym, którzy nie dostaliby pieniędzy od banku, bo nie płacą podatków i pracują na czarno. To budzi wdzięczność. Duże wpływy zyskano np., gdy podczas pandemii padały małe firmy. Mafia ma też w pewnym sensie oparcie w Kościele. Mafiosi są bardzo religijni. Chodzą do kościoła, modlą się, spowiadają, dają sowite datki. W małych społecznościach księża wiedza wszystko. Udzielają mafiosom ślubów, chrzczą ich dzieci, biorą udział w ceremoniach pogrzebowych.

Jakie są szanse na wygranie wojny z organizacjami mafijnymi?

Jest coraz trudniej, bo tak jak mówiłam, infiltrują coraz to nowe obszary życia gospodarczego, społecznego i politycznego. Zmieniają się i dostosowują do współczesności, wchodzą w obszary cyfrowe.