W dzisiejszym wywiadzie dla DZIENNIKA minister Michał Boni deklaruje, że w dającej się przewidzieć – oczywiście z politycznego punktu widzenia – rzeczywistości rząd nie będzie podwyższał podatków. Teoretycznie może nam to grozić dopiero w 2012 r. Drobnym wyjątkiem będą ewentualne ruchy dotyczące akcyzy. Minister twierdzi, że ten ruch ma pomóc w prowadzeniu biznesu w Polsce.

Reklama

Wypowiedź ministra Boniego zbiegła się w czasie z publikacją raportu Banku Światowego „Doing Business”. Mówi on o warunkach prowadzenia biznesu w poszczególnych krajach. I cóż, okazuje się, że Polska wciąż wypada w tym rankingu po prostu beznadziejnie, bo trudno to inaczej jednym słowem określić. Jesteśmy na szarym końcu, jeśli chodzi o Unię Europejską, prześcigają nas jedna za drugą takie potęgi ekonomiczne, jak chociażby Rwanda, Mongolia czy Botswana. Czyli warunki prowadzenia biznesu w Polsce są po prostu marne.

Sama zapowiedź: nie podwyższymy podatków, choć oczywiście bardzo cenna, wszystkiego nie załatwia. Rodzi się masa pytań o inne kwestie fundamentalne z punktu widzenia przedsiębiorców. Chodzi o to, co można nazwać infrastrukturą prawną, sprawnością urzędów, sądów, czyli wszystko, co powoduje, że w międzynarodowych zestawieniach wciąż przeważnie lądujemy na bardzo odległych miejscach.

I kwestia druga, ważna dla podatnika, którego oczywiście słowa ministra mogą ucieszyć. To pytanie, jak długo potrwa ta radość. Rok czy dwa lata? Co nas czeka, kiedy odwrócą się kartki w wyborczym kalendarzu?

Sytuacja budżetu państwa, co wiemy od dawna, ale unaoczniło się to z całą mocą szczególnie w ostatnich dniach, jest niesłychanie trudna. W wypowiedziach ministra Boniego czy liderów rządzącej Platformy Obywatelskiej nie znajdujemy niestety do tej pory planu wyjścia z tej sytuacji. Jak ma wyglądać wychodzenie z olbrzymiego deficytu, z gigantycznego zadłużenia państwa. Wreszcie jak rządzący zamierzają sobie poradzić z wyjątkowo nieuporządkowaną sferą, jaką są wydatki publiczne w Polsce. Tej recepty do tej pory nie usłyszeliśmy.

Reklama

A szkoda. Bo kiedy minie polityczna burza, będziemy mieć za sobą wybory, to pokusa podwyższenia podatków będzie ogromna. Wszak to prosty ruch rozwiązujący wiele problemów.

Osobiście nie wierzę, że Platforma, która od samego początku istnienia deklaruje przywiązanie do wartości liberalnych, mogłaby się na to zdecydować. Czy jednak będzie miała koncepcję i dość odwagi, żeby zabrać się za trudne reformy państwowych finansów?