Motto: Przyszłość nie jest dana (Ilija Prigogine)

Odnoszę wrażenie, ze narasta potrzeba szerokiej, społecznej dyskusji na temat rozwoju Kraju, kierunków jego modernizacji i roli inteligencji w ich określaniu. Wszyscy mamy poczucie, że sprawy przyszłości nie dominują w tzw. publicznym dyskursie i to nie dlatego, że jest czas recesji zaznaczający przewagę teraźniejszości na przyszłością, ale wskutek zniechęcających do myślenia o przyszłości tonów naszego życia politycznego; życie przeszłością, sondażami i perspektywą najbliższych wyborów. Atmosfera ta udziela się środowiskom akademickim, twórczym doprowadzając do swoistych „przebudzeń”, kiedy brak porozumienia i konsultacji z tym środowiskiem doprowadza do konfliktu. Tak więc, od stresu do stresu, toczy się „dialog” inteligencji z politykami. W nie tak odległej przeszłości, niezręczne z prawnego punktu widzenia pomysły: zniesienie odpisu podatkowego dla twórców, amnestia maturalna, lustracja, tzw. spraw habilitacji a ostatnio ustawa medialna prowadziły do konfliktowania środowisk, straty czasu i odwrócenia uwagi od istotnych kwestii – przyszłości, rozwoju Kraju.

Reklama

Dla wszystkich, którzy myślą z troską o przyszłości naszego Kraju, jest jasne że najważniejszym priorytetem dla Państwa jest edukacja i rozwój nauki. Pomimo istniejących opracowań: Polska 2030 (zespół pod kierunkiem Ministra Michała Boniego) oraz Narodowy Program Forsight Polska 2020 (zespół pod kierunkiem Prof. Michała Kleibera), nie mamy Projektu Rozwoju Kraju poprzez naukę, edukację i kulturę. Politycy nie zaprosili intelektualistów do współpracy, pewnie dlatego, że jak pisał Ireneusz Krzemiński (Dziennik, 8-9.08.2009) „Ta współpraca wymaga od polityków dzielenia się władzą, liczenia z opiniami ludzi, którzy nie uczestniczą w walce o nią i którzy postrzegają rzeczywistość polityczną inaczej”. Niestety, trzeba uświadomić sobie „przepaść” pomiędzy politykami a ludźmi nauki. Ten brak porozumienia i współdziałania istnieje pomimo politycznych deklaracji zapisanych w Narodowym Planie Rozwoju oraz raportów o których wspomniałem.

Z tych powodów, nie odniosę się do bardzo detalicznych propozycji zmian w systemie polskiego szkolnictwa wyższego zaproponowanych przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, a publikowanych ostatnio jako Partnerstwo dla Wiedzy i zebranych w propozycjach Założeń do ustawy o szkolnictwie wyższym. Wszystkie te propozycje zostały przedyskutowane w środowisku a poważne gremia takie jak KRASP, PAN, CK, Rada Nauki i Rada Szkolnictwa Wyższego przedstawiły te opinie w formie stanowisk, uchwał etc.. Nie dziwi fakt, że kilka bardzo szczegółowych propozycji (m.in. organizacja studiów oraz ścieżka kariery akademickiej) wzbudziło kontrowersje i poświecono im nader dużo uwagi. Śmiem natomiast twierdzić, że propozycje Ministerstwa poddane tzw. konsultacjom społecznym nie dotykają problemów istotnych dla naszego szkolnictwa wyższego, jak dla przykładu:

- brak jasnych deklaracji politycznych co do przyszłości (strategii) szkolnictwa wyższego,

- pozorna autonomia uczelni uspokaja środowisko, uwalnia polityków od odpowiedzialności, powoduje źle pojętą samodzielność uczelni,

- mikro-zarządzanie uczelniami via ustawa, rozporządzenia, taryfikatory etc..

Reklama

- „upust” politycznych ambicji: lokalne, małe uczelnie, wieloetatowość, niekontrolowany wzrost liczby uczelni.

- regulacje prawne (lub ich brak) stymulują konflikt pomiędzy publicznymi i niepublicznymi uczelniami.

- ...”uspokajająca” statystyka (1,56 % PKB na szkolnictwo wyższe – 0,88 % uczelnie publiczne), a ...jakość !

- nasze szkolnictwo wyższe kształci coraz więcej specjalistów i coraz mniej ludzi wykształconych.

– system finansowania uczelni (tzw. algorytm dotacji budżetowej) nie wymagał planów rozwoju uczelni natomiast wymuszał identyczną dla wszystkich, ilościowa drogę „rozwoju” i jednakową misję.

Pozwalam sobie na stwierdzenie, że propozycje Ministerstwa zrodziły się z przyzwyczajenia do mikro-zarządzania uczelniami, są próbą uleczenia drobnych acz bolesnych patologii jakie narosły w naszym szkolnictwie wyższym wskutek chronicznego niedoinwestowania, nadmiernie odsuwanej w czasie radykalnej zmiany sytemu, braku wizji (strategii) szkolnictwa wyższego w końcu nie traktowania spraw edukacji, nauki i kultury jako drogi rozwoju Kraju. Nasze środowisko oczekuje, od dawna, gruntownych zmian i faktycznego dostosowania systemu polskiego szkolnictwa wyższego do standardów Europy i świata.

Twierdzę, że nikt w naszym Kraju nie przechowuje „pamięci” naszego środowiska, jego postulatów, propozycji i wyrażanej w dokumentach troski o przyszłość. Jedyną instytucją zachowującą tę pamięć jest właśnie KRASP poprzez swoje organa i Konferencje poszczególnych „typów” uczelni wyższych. W moim głębokim przekonaniu uporczywe upominanie się o ustanowienie spraw nauki, kultury i edukacji jako racji stanu ponad podziałami politycznymi ma nie tylko sens, ale jest jedyną szansą, ze nie będziemy dyskutowali tych samych spraw (reform, strategii etc..) bez końca i z cyklicznością zmian politycznych.

W ostatnim czasie w sposób szczególny podkreślamy, ze nastał stan krytyczny dla naszego środowiska i dla nadania swoistej dramaturgii tym wypowiedziom przytoczę fragment z Raportu OECD, Polska (wrzesień 2007): Both teaching and research have been squeezed to the point of serious demage to the aspiration that Polish tertiary education and science should play a full part In the European high er education and research areas. Szkolnictwo wyższe i badania naukowe zostały doprowadzone do takiego stanu, że istnieje poważne zagrożenie dla polskich aspiracji odgrywania przez polskie uczelnie i uprawianą naukę ważnej roli w edukacyjnej i badawczej przestrzeni europejskiej.

Edukacja, nauka i kultura ponad podziałami politycznymi !

Uczelnie akademickie i instytucje naukowe decydują o rozwoju społeczeństw, a najcenniejszym kapitałem każdego społeczeństwa są ludzie nauki, zarówno co ją tworzą poprzez badania naukowe jak i ci którzy z niej korzystają w procesie nauczania czy też poprzez praktyczne spożytkowanie. Te trzy misje, badań, kształcenia i innowacji musi obecnie wypełniać uniwersytet, w formule uniwersytetu otwartego. Osobliwie, Kraj nasz potrzebuje silnego środowiska akademickiego i naukowego, a polskie uniwersytety pragną najlepiej wypełnić swe misje wobec społeczeństwa. Jako nadrzędne traktujemy swój obowiązek czynienia z naszych uczelni i instytutów badawczych miejsc dla robienia kariery intelektualnej młodych polaków, powstrzymując ich przed wyborem karier w krajach zachodnich. Dostrzegamy istotne zagrożenia dla przyszłości naszego Kraju:
- emigracja najzdolniejszej młodzieży, wobec niemożności spełnienia swych oczekiwań co do karier intelektualnych,

- stopniowe zmniejszanie udziału polskich naukowców w tworzeniu wiedzy ogólno-światowej, zniechęcenie do podejmowania ambitnych programów i projektów badawczych o wymiarze międzynarodowym,

- zbyt mały odsetek młodzieży studiującej ( i podejmującej w Kraju pracę) w zakresie nauk przyrodniczych, ścisłych i technicznych,

- brak atmosfery sprzyjającej karierom naukowym; od studiów doktoranckich (malejąca liczba chętnych) po tytuły profesorskie i emerytury pracowników nauki.

Polska, niepodobna do innych krajów przechodzących tzw. transformacje ustrojową, ponosi ogromne koszty braku rozwagi i finansowego wsparcia dla nauki i edukacji z lat 90-tych i późniejszych, kiedy powstało ogromne społeczne zapotrzebowanie na wykształcenie akademickie. Często przytacza się (z dumą !), że w tych latach nastąpił 5-krotny wzrost liczby studentów, nieco ciszej dodaje, że kadra akademicka wzrosła jedynie o 30 % i konkluduje, ze jest to wielki sukces polskiego środowiska akademickiego. Niestety, to nie sukces, to swoista porażka. Wobec tak wielkich oczekiwań młodzieży, wpierw nastąpiło wielkie przeciążenie dydaktyczne w uczelniach publicznych wobec braku kadry i infrastruktury (w tych latach niemal nie tworzono nowych inwestycji w resorcie Szkolnictwa Wyższego), potem powstały szkoły niepubliczne, oferujące tzw. łatwe kierunki studiów i angażując kadrę z uczelni publicznych, w końcu w drugiej połowie lat 90-tych z publicznej kasy wydano spore pieniądze na uczelnie zawodowe. Rezultatem natychmiastowym był spadek jakości nauczania i niemal całkowity spadek aktywności badawczej osób zatrudnionych na wielu etatach. Wszystko to odbywało się z nadania decyzji politycznych, bez strategii rozwoju Kraju a szczególnie szkolnictwa wyższego, bez rozwagi co do konsekwencji tych decyzji. Czy możemy się bezkrytycznie chwalić sie tym, czy możemy dalej udawać, że nic się nie stało ?

W roku 2002 opublikowany został „Raport o zasadniczych problemach szkolnictwa wyższego w polskim systemie edukacji narodowej” (A. Janowski, A. Koźmiński, J. Woźnicki, F. Ziejka) stanowiący zbiór uchwał KRASP w tej kwestii z lat 1999-2002. W konkluzji Raportu stwierdzono potrzebę ustanowienia ładu edukacyjnego w Kraju ponad podziałami politycznymi (!). Ponadto postulowano:
-gwarancje prawne autonomii oraz zróżnicowanie źródeł finansowania (równoległe finansowanie z wielu źródeł: samorządy, środki państwowe, współpłatność za studia),

- punkt równowagi pomiędzy odpowiedzialnością i kompetencjami państwa oraz odpowiedzialnością i kompetencjami szkół wyższych musi zostać przesunięty na korzyść uczelni,

Ładu nie ustanowiono, porozumienia ponad podziałami politycznymi nie zawarto, natomiast z inicjatywy KRASP zrodziło się Prawo o szkolnictwie wyższym. Proces ustanawiania tego Prawa w debacie parlamentarnej dobitnie pokazał, że bez porozumienia ponad podziałami politycznymi nie będzie możliwe wprowadzenie reformy z prawdziwego zdarzenia, gruntownych, śmiałych zmian w systemie szkolnictwa wyższego, czego środowisko oczekuje ! W rezultacie zrodziło się prawo, które bez wizji rozwoju szkolnictwa wyższego, umacnia (!) nad-regulację odgórną, pozostawia silne „ciała kolegialne” w procesie zarządzania uczelniami, wprowadza ilościowe miary kategorii uczelni, etc.... Formalnie dostosowuje system do wymogów procesu integracji europejskiej w zakresie szkolnictwa wyższego (proces Boloński). Pozostawia dwu- wielo-etatowość etc.. Jest jednak dobrym przykładem wykorzystania dorobku środowiska akademickiego (pamięci przechowywanej przez KRASP).

Trzeba uświadomić sobie „przepaść” pomiędzy politykami a ludźmi wiedzy (zarówno tymi co ją tworzą poprzez badania jako i tymi co z niej korzystają w procesie uczenia się czy praktycznego wykorzystania), niedocenianie przez p[olityków roli jaką pełni nauka w państwie i świecie. Ten brak porozumienia i współdziałania istnieje pomimo politycznych deklaracji i zapisanego w Narodowym Planie Rozwoju celu strategicznego: Rozwijanie konkurencyjnej gospodarki opartej na wiedzy i przedsiębiorczości zdolnej do długofalowego i harmonijnego rozwoju, zapewniającej wzrost zatrudnienia oraz poprawę spójności społecznej, ekonomicznej i przestrzennej z Unią Europejską na poziomie regionalnym i krajowym.

Stawiam tezę: Bez powszechnej zgody politycznej i zawarcia porozumienia ponad podziałami w sprawach nauki, edukacji i kultury – przymierze dla rozwoju intelektualnego kraju – nie będzie możliwe zreformowanie polskiego szkolnictwa wyższego i nauki.
Bez takiej, swoistej gwarancji uznającej edukację, naukę i kulturę za nadrzędny cel strategiczny, nie widzę szans na merytoryczną dyskusję na tematy zasadnicze dla polskiego szkolnictwa wyższego:

1. Demokratyzacja, „masyfikacja” a obecnie już uniwersalizacja szkolnictwa wyższego,

2.„Miękka rewolucja” gdzie wiedza jest dobrem publicznym i motorem rozwoju ekonomicznego,

3.Globalizacja – szkolnictwo wyższe jako „towar eksportowy”,

4.Konkurencja „wszędzie i o wszystko”.

Jestem optymistą, a powody wynikają nie tylko z przekonania, że „uniwersytety istnieją aby kultywować intelekt, a wszystko inne jest wtórne” (Noel Amman), ale z faktu współcześnie doświadczanego, że uniwersytety są motorem dla gospodarki opartej na wiedzy i wszyscy, od rządu, polityków do przedsiębiorstw i studentów mają wszelkie powody aby inwestować w uniwersytety. Ponadto, uniwersytety i instytucje naukowe, a dokładniej badania naukowe w skali globalnej, wykazały wielkie sukcesy w postępie wiedzy i cywilizacji.

Kierunki zmian w polskim systemie szkolnictwa wyższego.

Doświadczenie wskazuje, że ani „Francuski”, ani „Niemiecki” czy „Brytyjski” lecz hybrydowy „Amerykański” system szkolnictwa wyższego okazał się najbardziej efektywny w XX wieku. Pozwala na „masyfikacje” studiów, intensyfikacje działalności badawczej w tzw. research universities, zatem sprzyja różnorodności misji i profili uczelni. Podczas wizyty-misji delegacji KRASP w Stanach Zjednoczonych na zaproszenie American Council of Education, ówczesny Prezydent ACE, Dr David Ward, na pytanie co jest przyczyną, że amerykański „system” szkolnictwa wyższego ma osiągnięcia (ranking uczelni !) stwierdził, że podstawowym powodem jest fakt, że …”nie ma systemu szkolnictwa wyższego w Stanach Zjednoczonych”. Nie ma systemu, bo rola Państwa w tej materii jest sprowadzona do minimum (potocznie określa się to tak: The bargin with the state Has turned out to be a pact with a devil). Mierząc takim kryterium, z całą pewnością istnieje polski system szkolnictwa wyższego. Czy to dobrze ?

W Europie zmiany, powszechnie znane jako Proces Boloński, nie doprowadziły i nie miały takiego celu do tworzenia systemu szkolnictwa wyższego a do spójności różnych, jak kto woli, systemów czy raczej organizacji studiów. W moim przekonaniu nie ma potrzeby aby istniał (sztywny) system w Polsce, natomiast jest konieczność aby organizacja szkolnictwa wyższego w naszym Kraju, była spójna i pozwalała na różnorodność we wszystkich wymiarach akademickich z nadrzędnym celem jakim jest gwarancja jakości i wypełniania roli wobec społeczeństwa. Inaczej mówiąc winien istnieć ład organizacyjny szkolnictwa wyższego. Uniwersytety z natury nie są podatne na próby standaryzacji; siłą każdej wspólnoty uniwersyteckiej jest jej różnorodność i wszelka standaryzacja jest zaprzeczeniem natury uniwersytetu i niszczeniem jej siły tkwiącej w autonomii. Wedle takiego sposobu myślenia, w moim przekonaniu, należałoby formułować kanony dla zmian w polskich szkołach wyższych. Kierunki tych zmian wynikać winny ze strategii rozwoju szkolnictwa wyższego i nauki (!), a jej opracowanie uznać należy za najważniejszy, pierwszy krok dla ustanowienia ładu i naprawy szkolnictwa wyższego w naszym Kraju.

Nie można akceptować sugerowanego i wprowadzanego podziału na naukę i szkolnictwo wyższe, dzielenie środowiska na naukowe i akademickie. Taki podział jest ze wszech miar szkodliwy a często wykorzystywany. Szkolnictwo wyższe musi być oparte na badaniach naukowych i jest to tzw. „prawda oczywista”. W tym kontekście, nie sadzę aby szczęśliwe i celowe było wprowadzenie pod obrady Parlamentu tzw. pakietu ustaw o nauce, niezależnie od legislacji dotyczących szkolnictwa wyższego. Od dawien dawna środowisko upominało się o udzielenie nam dostatecznej politycznej uwagi i powagi aby dopracować jedną ustawę regulująca sprawy nauki, stopni i tytułu naukowego oraz szkolnictwa wyższego. Niestety, tendencje są odwrotne – więcej szczegółowych regulacji, więcej ustaw i w konsekwencji nad-regulacja i brak spójności prawnej pomiędzy nauką i szkolnictwem wyższym.

Sugerując zatem kroki w kierunku ładu w zakresie szkolnictwa wyższego, proponuję :

1.Zawarcie porozumienia ponad podziałami politycznymi dla spraw edukacji, nauki i kultury; ciągłość i stabilność prawa, finansowania i rozwiązań organizacyjnych.

2.Opracowanie strategii rozwoju Kraju poprzez naukę i szkolnictwo wyższe – plan rozwoju intelektualnego Polski – od przedszkola do uniwersytetu, społeczna życzliwość dla ludzi nauki i zachety do robienia karier naukowych; wizja rozwoju szkolnictwa wyższego winna być spójna z wizją rozwoju nauki. Czy wyższe wykształcenie ma służyć lepszej kondycji materialnej (preferencje Polaków, CBOS 2007) czy służyć intelektualnej niezależności i samodzielności; czy winniśmy kształcić do wolności czy do posłuszeństwa, czy do samodzielności czy do samozadowolenia ?

3.Ograniczenie roli rządu w zarządzaniu uczelniami (uniwersytet własnością wspólnoty akademickiej). Zmiana „filozofii” tworzenia prawa akademickiego: więcej swobody dla prawdziwie (!) autonomicznych uczelni, określając jedynie granice w których można proponować wewnętrzne (statutowe) regulacje uczelni.

4.Tworzenie prawnych ram i zachęt (też podatkowych) do poszukiwania różnorodności źródeł finansowania szkolnictwa wyższego (niepubliczne środki, samorządowe, venture capital, partnerstwo publiczno-prywatne współpłatność za studia !). Tworzenie (odtwarzanie ?) kultury mecenatu, darowizn, poczucia wspólnego dobra inwestowania w intelekt i wiedzę.

5.Różnorodność misji uczelni ! Tworzenie systemu szkolnictwa wyższego demokratycznego u podstaw (powszechna dostępność, szeroka, różnorodna oferta kształcenia) ale elitarny na szczycie (research intensive universities, tzw. okręty flagowe). Różnorodność a nie różnicowanie. Pomoc finansowa Państwa jedynie dla uczelni posiadających wizję rozwoju współmierną do możliwości kadrowych i infrastruktury akademickiej.

6. Stworzenie prawnych i finansowych (!) zachęt do konsolidacji uczelni a także łączenia z instytutami badawczymi.

7.Prawdziwa autonomia a zarazem finansowa „przeźroczystość” (accountability) uczelni. Jakość i doskonalenie zarządzania. Zmniejszenie roli ciał kolegialnych w procesach zarządzania, a zwiekszenie w sprawach akademickich i studiach (programy nauczania). Powołanie zewnętrznych rad powierniczych (boards), które odzwierciedlają rosnący nacisk na profesjonalizm liderów akademickich, wskazują wzrost efektywności i finansowej „przeźroczystości” dla społeczeństwa, powoduja wzrost zaufania do liderów, dla skompensowania malejącego znaczenia tzw. ciał kolegialnych (demokracja akademicka ??).

8.Studia i ich organizacja oparta na programach studiów a nie kierunkach, administracyjnie ustanawianych i standaryzowanych. Jakość jako priorytet, edukacja skoncentrowana na kompetencjach i umiejętnościach oraz przygotowaniu do uczenia się przez całe życie. Studia doktoranckie interdyscyplinarne, środowiskowe, międzynarodowe.

9. krajowy program „life-long learning”, potrzeba międzyresortowej koordynacji; dotyczy kształcenia na wszystkich poziomach; potrzebny rozwój uniwersytetów III-go wieku…..

10.program nauka dla polityków; uczenie polityków znaczenia nauki dla rozwoju Kraju (skoro potrafią uczyć się…wizerunku etc), promocja nauki nie tylko via festiwale nauki…

Z faktu, że w zakresie edukacji nie istnieje „europejska koordynacja” podobnie jak w zakresie badań naukowych (do 5 % finansowania), nie powinno wynikać, że strategia rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce powinna abstrahować od zachodzących zmian w Europie. Chodzi tu głównie o zmiany zachodzące w Europie w zakresie „governance”, finansowania i autonomii uniwersytetów. Większość krajów doszła do wniosku, co potwierdzają badania amerykańskie, że pozycja uczelni wzrasta wraz ze wzrostem władzy rektorskiej i ograniczona jest rola ciał kolegialnych w zarządzaniu uczelnią. Nie oznacza to, że ciała kolegialne się marginalizuje, pozostaje ważna rola merytoryczna i akademicka. Wszędzie tam, gdzie wprowadza się większą niezależność zarządzania uczelnią od gremiów akademickich, tym te uniwersytety mają większe sukcesy.

Tym środowisko akademickie i naukowe różni się od innych, że warunkiem wprowadzenia ładu w szkolnictwie wyższym musi być autonomia uczelni i różnorodność ich misji, autonomia szeroko rozumiana i połączona z przejrzystą odpowiedzialnością wobec społeczeństwa. Tak jak siłą każdego uniwersytetu jest jego interdyscyplinarność, różnorodność poglądów i opinii, tak silny i stabilny układ szkolnictwa wyższego osiągniemy poprzez jego różnorodność i wzajemne uzupełnianie misji wielu autonomicznych uczelni. Nie można mówić o autonomii, gdy uczelnia jest chronicznie niedofinansowana. Podobnie, uczelnia jest właścicielem budynków i gruntów, ale to nie znaczy, ze tym zarządza. Autonomia faktyczna w polskich uczelniach jest mała, natomiast jest wiele pozornej autonomii. Uczelnia to miejsce, gdzie decyduje się przyszłość cywilizowanej Polski, nie tylko gospodarcza, ale kulturalna i społeczna.

W zakończeniu chcę wyrazić nadzieję, że zainspirowana przez Panią Minister, choć bardzo szczegółowymi propozycjami zmian, dyskusja na temat szkolnictwa wyższego w Polsce przyniesie wnet rezultaty nie tyle w postaci nadmiernie detalicznego prawa, ale wzbudzi refleksje w szerszych kręgach polityków i parlamentarzystów na temat przyszłości Kraju. Jestem przekonany, że taki też cel stawia sobie Pani Minister nazywając swoje propozycje Partnerstwo dla wiedzy i oczekując wraz z całym naszym środowiskiem partnerstwa polityków dla ponad partyjnego przymierza na rzecz nauki, edukacji i kultury. Dlatego też, przywilej Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego, winien być nadawany środowisku naukowemu rozwijającemu się w atmosferze życzliwości i wsparcia ze strony lokalnych władz i polityków, gwarantujących przyszły rozwój tego ośrodka.