TOMASZ ŚWIDEREK: Czy nie obawia się pani, że Telekomunikacja Polska podpisała porozumienie z Urzędem Komunikacji Elektronicznej tylko dlatego, by znów zyskać czas?ANNA STREŻYŃSKA:Takie obawy mieliśmy w pierwszym okresie negocjacji. Stąd pomysł, by cały czas pracować nad podziałem TP. W czasie rozmów te obawy zniknęły, ale proces separacji funkcjonalnej nawet teraz, po podpisaniu porozumienia, nie jest zawieszony. Cały czas jesteśmy gotowi do podjęcia działań związanych z separacją funkcjonalną. TP ma tego świadomość.
Skąd wiara, że TP tym razem dotrzyma umów?
W trakcie rozmów zmieniła się atmosfera negocjacji...
To nie była gra TP?
Grę dałoby się wyczuć w czasie negocjacji. One zdarły z negocjatorów maski. Wychodziły emocje, poglądy i intencje. Na początku były rozmowy między TP a operatorami alternatywnymi z udziałem UKE. Potem negocjacje UKE z TP. Najpierw stały przed sobą wrogie, nieufające sobie armie, a z upływem czasu widać było, że powoli dochodzi do zrozumienia.
W początkowej fazie UKE występował jako arbiter, który słuchał stron i porządkował sytuację. To pomogło nam w negocjacjach dwustronnych UKE - TP. Przestaliśmy być postrzegani jako strona, zaczęły być widoczne nasze kompetencje i nasza niezależna wizja rynku. Z czasem TP zrozumiała, że czystość regulacji i zasad gry im także się opłaca. Po dwóch miesiącach chciałam przerwać rozmowy. Staliśmy w miejscu. Mnożyły się poprawki do poprawek i uwagi do uwag. Do przełomu doprowadził Maciej Witucki, prezes TP, który przygotował dwustronicowy dokument dotyczący najważniejszych ustaleń. Uzgodnienie między nami dwojgiem tego dokumentu pozwoliło następnie ukrócić harce niektórych negocjatorów.
Wróćmy do zdolności dotrzymywania porozumień...
Cały czas mamy w ręku dwa instrumenty. Poza separacją funkcjonalną jest jeszcze możliwość zastosowania zamiast zamrożonych stawek hurtowych stawek wyliczonych przez audytora w raporcie z rachunkowości regulacyjnej. A te są dużo niższe. Możemy te stawki wprowadzić, gdy okaże się, że TP nie inwestuje, tak jak obiecała. Niższe stawki są korzystne dla konkurentów TP, bo pozwalają im taniej kupować usługi hurtowe. Zamrożenie stawek daje TP pieniądze na inwestycje. Coś za coś.
Nie boi się pani, że porozumienie zakwestionuje Komisja Europejska?
Nie, bo nie ma w nim żadnych nowych środków regulacyjnych. Jeśli będą potrzebne nowe środki zaradcze, to zwrócimy się do KE o ich notyfikację. Ponadto na każdym etapie rozmów KE była informowana. Przed podpisaniem porozumienia dostała jego projekt, a teraz dostanie ostateczną wersję. 27 października mamy rozmowy z KE i porozumienie także zapewne będzie ich tematem.
Czy były naciski polityków?
Nie spotkałam się z nimi. Nikt, ani członkowie rządu, ani posłowie, ani politycy, w czasie rozmów o nie nawet nie pytał. Znana jest moja drażliwość na tle niezależności regulatora. Czuliśmy natomiast wsparcie ze strony resortu infrastruktury, przede wszystkim przejawiające się w gotowości zapewnienia odpowiednich zapisów ustawowych.
Korzyści TP z porozumienia znamy: zamrożenie na trzy lata stawek w rozliczeniach z konkurentami, możliwość uniknięcia podziału. A co zyskali operatorzy alternatywni?
Zamrożenie stawek jest korzystne także dla nich, bo stabilizuje marże i środowisko regulacyjne. A właśnie stabilizacji potrzebują potencjalni inwestorzy branżowi, by podjąć decyzję, czy opłaca im się zainwestować w polskie firmy, a w konsekwencji w infrastrukturę. Tych inwestycji Polska bardzo potrzebuje. Poza porozumieniem, ale pod kontrolą UKE, ma odbywać się proces wspólnych inwestycji TP z operatorami alternatywnymi. To też dla nich szansa.
Co ugrał regulator?
Mamy możliwość opracowania nowej strategii rozwoju rynku, w której nacisk z regulacji, kontroli i egzekucji przeniesie się na nowe usługi i pobudzanie rynku. Teraz nie musimy być na linii frontu i patrzeć, z której strony i dlaczego do nas strzelają. Możemy więcej czasu poświęcić na zupełnie nowe wyzwania, oczywiście nie zaniedbując egzekucji tego, co wdrażaliśmy przez 3,5 roku. Moja kadencja kończy się za półtora roku, chciałabym zostawić nowoczesny urząd, rozkręcony rynek i pozytywną rewolucję w inwestycjach.
Odnoszę wrażenie, że na porozumieniu nic nie zyska klient detaliczny.
Zyska. Choćby obniżki cen.
Przy zamrożonych stawkach hurtowych?Tak. TP przygotowuje tańsze oferty szerokopasmowego internetu. Musimy tylko sprawdzić, czy nie będą antykonkurencyjne. Poza tym poprawi się jakość 700 tys. łączy i powstanie 500 tys. nowych. Spodziewam się, że inwestycje TP zmobilizują do inwestowania operatorów alternatywnych, telewizje kablowe i sieci komórkowe. A na tym skorzystają klienci.