Rząd składa się wreszcie z ludzi eleganckich. To też ważne, jeśli sobie przypomnieć kompromitującą koalicję PiS-Samoobrona-LPR.

Rząd zrealizował jak dotąd dwie obietnice wyborcze: wyprowadził żołnierzy z Iraku i w całym kraju zaczął budowę stadionów "Orlików".

Reklama

Ale bardzo mocnym akcentem jest także mapa drogowa wejścia do strefy euro. Niewątpliwy sukces to także zniesienie emerytur pomostowych. To jest pierwszy rząd, który miał odwagę wbrew opinii publicznej i związkom zawodowym skończyć z absurdem, w myśl którego polscy emeryci byli najmłodsi w całej Europie.

Dobrze, że coś się zaczyna dziać w służbie zdrowia, chociaż mam wrażenie, że rząd nie był do końca przygotowany do tej reformy. Ciągle nie wiadomo, czy ustawy zdrowotne są rządowe czy poselskie. W pewnym momencie nikt nie chciał się do nich przyznać, co robiło fatalne wrażenie. Problem jest też taki, że minister zdrowia Ewa Kopacz nie potrafi wytłumaczyć, na czym polega reforma, w taki sposób, by ludzie przestali się bać, że będą odsyłani z kwitkiem z kolejnych szpitali.

Sukcesów nie ma w edukacji. Ciągle słychać, że do szkoły mają pójść sześciolatki. Jak do szkoły mają chodzić sześciolatki, skoro siedmiolatki ledwo są w stanie udźwignąć plecaki i mają chore kręgosłupy? Najpierw trzeba rozwiązać bieżące problemy, a dopiero potem wprowadzać innowacje.

Mniejsze niż oczekiwano jest przyspieszenie gospodarcze. Na pewno przyczynił się do tego kryzys ekonomiczny, ale prawda jest taka, że jeszcze zanim kryzys się rozpoczął, rząd nie zaliczył większych sukcesów na polu gospodarki. Sukcesów nie widzę też w budowie autostrad. Mam wrażenie, że nad Polską ciąży jakieś fatum, jeśli chodzi o autostrady, i kolejny rząd nie potrafi się od niego uwolnić.

Martwią niezrealizowane obietnice. Platforma zapowiadała podatek liniowy, podatku liniowego nie będzie. Platforma zapowiadała zniesienie podatku Belki, podatek Belki nie został zniesiony. A teraz w dobie kryzysu byłoby to naprawdę ważne, żeby nakłonić ludzi do oszczędzania. W sprawie KRUS nie zostało zrobione nic. Nadal ci, którzy mają gospodarstwa do 50 hektarów, będą płacili drobne składki.

Reklama

Wyjątkowo kompromitujące są też przepychanki między prezydentem i premierem. Jeden pan jest głową państwa, drugi zamierza kandydować. Ten pierwszy zapomina w dodatku, że za politykę zagraniczną i finansową odpowiada rząd. W rezultacie my i cała opinia międzynarodowa jesteśmy świadkami kolejnym żenujących spektakli. Największą wpadką rządu było nieużyczenie prezydentowi samolotu na szczyt w Brukseli. Na scenie międzynarodowej dobrze daje sobie za to radę minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Jest zauważany, ma coś do powiedzenia.

Totalną porażką jest natomiast to, że rząd składający się z fanów futbolu, dał ciała w sprawie PZPN. Minister Drzewiecki składał ostre, mocne zapowiedzi, a związek i tak zrobił to, co chciał. Nie ma Michała Listkiewicza, ale jest Grzegorz Lato, kontynuator Listkiewicza.

Oceniając rząd Tuska, trzeba wspomnieć, że on działa w naprawdę bardzo niekorzystnym otoczeniu. Jestem bardzo zawiedziona opozycją, która nie jest merytoryczna. Nigdy nie jest w stanie zagryźć zębów i przyznać rządowi racji.

Ciężko jest rządzić, jak ma się tylu przeciwników. I opozycję, i prezydenta.